Articles

1357: Free Speech

Sądzę, że ostatni kadr należy interpretować jako to, że ktokolwiek, do kogo Cueball wygłasza kazania, ma dość jego bredni i pokazuje mu drzwi BarnZarn (talk) 05:02, 12 sierpnia 2019 (UTC)

Naprawdę? Ja osobiście uważam, że jest odwrotnie. 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC)

Ten komiks jest teraz strasznie przestarzały.162.158.57 07:38, 3 kwietnia 2019 (UTC)

Tak, wszyscy wiedzą, że drzwi już nie istnieją. 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC)

Byłoby miło wspomnieć, jak to odnosi się tylko do rządu federalnego; dyskusje o tym, jak to jest egzekwowane na stanach mogą być poza zakresem tej wiki. Dodatkowo, może być zabawne, aby zauważyć, że wolność zrzeszania się i inne wolności określone w Bill of Rights mają ten sam zakres. To znaczy, istnieje bardzo niewiele enumeratywnych uprawnień nadanych rządowi federalnemu, Bill of Rights określa pewne ograniczenia dla Kongresu – ale ogólnie rzecz biorąc, ograniczenie dla Kongresu dotyczyło enumeratywnych uprawnień, koncepcji, która uczyniła Bill of Rights zbędną – a Bill of Rights nie ma zastosowania (jak napisano) do nikogo poza rządem federalnym. 173.245.54.40 20:08, 18 kwietnia 2014 (UTC)

Pierwsza Poprawka ma również zastosowanie do różnych rządów stanowych (w tym ich filii, takich jak rządy lokalne) poprzez Doktrynę Inkorporacji, która opiera się na Czternastej Poprawce (która dotyczy Stanów). Aby być pewnym, tekst Czternastej Poprawki nie precyzuje tej doktryny, więc cała sprawa jest nieco naciągana, ale tak właśnie sądy ją teraz interpretują. To (wraz z szeroką interpretacją przez sądy wyliczonych uprawnień) sprawia, że Bill of Rights jest daleka od zbędności (i ja na przykład cieszę się, że jest stosowana tak szeroko, jak to tylko możliwe). -TobyBartels (talk) 23:55, 18 kwiecień 2014 (UTC) Próbowałem odnieść się do niektórych z obaw, które podniosłeś, edytując pierwszy akapit. Proszę czuć się swobodnie, aby edytować/poprawiać moją pracę. Orazor (talk) 11:42, 7 paź 2014 (UTC)

Doprecyzowałem zdanie o tym, że Konstytucja jest dokumentem prawnym. Dokumenty prawne niekoniecznie ograniczają się do działalności rządu (np. umowa najmu mieszkania jest dokumentem prawnym, ale nie mówi nic o tym, co rząd może lub nie może robić). Dodałem wyrażenie „który określa strukturę i uprawnienia rządu” na końcu zdania. Elsbree (talk) 04:55, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Innym niedawnym wydarzeniem (w ciągu ostatnich kilku tygodni) była kampania przeciwko Stephenowi Colbertowi za wyrwany z kontekstu cytat zaczerpnięty z fragmentu jego programu. To było hash-tagged pod „CancelColbert”. Co ciekawe, ludzie z Fox News, którzy wspierali Duck Dynasty facet był całkowicie przeciwko Colbert. 108.162.237.218 05:09, 18 kwietnia 2014 (UTC)

Te drzwi w ostatniej ramce to tylne drzwi do faszyzmu. –Mus (talk) 06:27, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Czy jesteś spokrewniony z tą kobietą? LOL. Mimo wszystko zgadzam się, że komiks byłby mocniejszy i trafniejszy, gdyby nie miał tego ostatniego panelu. Nie zgadzanie się z czyjąś wypowiedzią nie oznacza, że masz go wyrzucić. Miejsca zakwaterowania publicznego, takie jak większość firm, są zobowiązane do niedyskryminacji. – Frankie (talk) 11:59, 18 kwiecień 2014 (UTC) Reading-comprehension fail. Przeczytaj cały dolny wiersz; jest to pełne zdanie. Usunięcie ostatniej klauzuli neguje pierwszą. – Fluffy Buzzard (talk) 14:38, 18 kwiecień 2014 (UTC) Przedsiębiorstwa mogą wyrzucać ludzi z niemal każdego powodu. Klauzula niedyskryminacyjna nie ma nic wspólnego z tym, co ludzie mówią, i nie jest nawet styczna z Pierwszą Poprawką. I tak. Nie zgadzanie się z kimś w twojej domenie oznacza, że możesz go wyrzucić. W rzeczywistości, możesz ich wyrzucić, jeśli się z nimi zgadzasz. Albo ich nie znasz. Albo jeśli jest twoim bratem. 108.162.237.218 21:25, 18 kwietnia 2014 (UTC)

Czy ktoś może dodać coś mówiącego, że inne kraje też mają podobne prawa dotyczące wolności słowa? Sam bym to zrobił, ale jestem nowy w edytowaniu wiki i nie wiedziałbym jak to sformułować. Cheeselord99 (talk) 07:19, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Zrobiłbym, gdyby było dostępne jakieś ich zestawienie. Choć jest Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z ONZ, nie sądzę, żeby konkretnie wymagała od jakiegokolwiek podmiotu (np. organu rządowego) robienia (lub nierobienia) czegokolwiek, tak jak rozumiem większość wszystkiego związanego z ONZ. Uważam, że jest to przewodnik/deklaracja/definicja/rezolucja/oświadczenie o wierze, a następnie do każdego suwerena należy faktyczne egzekwowanie lub stosowanie się do niego. Brettpeirce (talk) 12:08, 18 kwiecień 2014 (UTC) „Czy ktoś może dodać coś mówiącego, że inne kraje również mają podobne prawa dotyczące wolności słowa?” Sugerujesz, że uważasz, że WSZYSTKIE inne kraje mają podobne prawa, czy że SOME inne kraje mają podobne prawa? Mówienie, że lokalny dyktator jest do bani, albo że lokalna religia to bzdura, z pewnością nie jest chronioną wolnością słowa w wielu, wielu krajach. –RenniePet (talk) 23:07, 21 kwietnia 2014 (UTC)

To będzie jeden z tych XKCDs, do których wszyscy linkują, aby zrobić punkt.Jkrstrt (talk) 08:27, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Chociaż, powiem, jestem trochę zaniepokojony, że punkt ludzie mogą być dokonywania jest to, że „Argumentum ad Populum” jest całkowicie uzasadnione, ponieważ istnieje sugestia można wywnioskować, że jeśli grupa ludzi są wściekli na ciebie za coś, co mówisz zasługujesz na pokazanie drzwi. Nie jestem pewien, czy jest to zamierzone przesłanie, a nawet jeśli tak, to nie jestem pewien, czy jest ono dobre. Mówienie niewygodnej lub niepożądanej prawdy do społeczności (która prawie na pewno ich rozgniewa i sprawi, że pomyślą, że jesteś dupkiem, powiedzmy) nie oznacza, że drzwi są właściwą reakcją. Z drugiej strony, mówiąc takie prawdy, prawdopodobnie ma się lepsze uzasadnienie niż „Bo Wolna Mowa”, mając tylko nadzieję, że niezadowolone masy faktycznie tego wysłuchają.108.162.216.46 10:49, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Właśnie o to chodzi, jeśli twoją jedyną obroną jest „Wolna Mowa” – powinieneś zostać pokazany drzwi. –Jeff (talk) 15:05, 18 kwiecień 2014 (UTC) Oczywiście nikt, kto wygłasza argument osobiście nie uważa, że jedyną obroną jest „to nie jest nielegalne, żebym to powiedział”. Inni ludzie, broniąc go potem, nie zgadzają się z argumentem, ale są urażeni cenzurowaniem jego argumentu. Demokraci uważają, że argumenty republikanów są bezwartościowe, a większość republikanów uważa, że argumenty demokratów są bezwartościowe; zgodnie z twoją logiką, demokrata broniący prawa republikanina do posiadania pracy, uczęszczania do college’u, chodzenia do sklepów spożywczych i ogólnie bycia tolerowanym, jest hipokrytą i powinien w rzeczywistości uważać, że republikanie powinni zostać wyrzuceni za drzwi. Wyobraź sobie, w jakim gównianym świecie byśmy żyli, gdyby wszyscy chcieli pokazywać drzwi ludziom, z którymi się nie zgadzają. 108.162.218.197 00:57, 12 czerwca 2015 (UTC) To wcale nie jest oczywiste, tak naprawdę. Wydaje mi się, że język angielski ma rzeczownik na specyficzny rodzaj osoby, która wygłaszając jakiś argument, osobiście uważa, że jedyną obroną jest „it is not illegal for me to say this”: troll. A w każdym razie, wyobraźcie sobie, w jakim gównianym świecie byśmy żyli, gdyby szczerość przekonań została uznana za łagodzącą prawne znaczenie bezpośredniego podżegania do przemocy. „Tak, wysoki sądzie, powiedziałem temu człowiekowi, że właściciele tej pizzerii zasługują na to, by ich lokal został ostrzelany w odwecie za ich zbrodnie, na które nie miałem żadnych dowodów, a które okazały się nie istnieć; ale na swoją obronę powiem, że wierzyłem w to tak szczerze, że sam chciałem go ostrzelać”. 162.158.214.76 20:06, 9 sierpnia 2018 (UTC)

Zarówno Jeff, jak i 108.162.216.46 są dokładni. Podany przez 108.162.216.46 przykład niewygodnej lub niepożądanej prawdy wywołującej gniew jest możliwy. To zależy od posłańca, by upewnić się, że właściwie formułuje punkt i używa odpowiednich materiałów wspierających, by uzasadnić swoje twierdzenia. Posłaniec ze złymi wieściami nie powie „wolna mowa”, powie „to jest dowód”, jeśli chce uniknąć pokazania mu drzwi. 173.245.55.85 (talk) (proszę podpisywać swoje komentarze za pomocą ~~~~)

Problemem jest oczywiście to, że wielu ludzi nie chce słuchać dowodów, gdy mówi się im rzeczy, których nie chcą usłyszeć. Powiedzmy, nie wiem, jeśli jesteś na szczególnie konserwatywnym forum, gdzie ludzie na zmianę krytykują „Obamacare”, nawet jeśli masz całkowicie racjonalny, poparty liczbami, itp. powód, aby powiedzieć, że to może nie być wszystko złe, lub może być nawet dobre, jest duża szansa, że możesz zostać pokazany drzwi po prostu dlatego, że jest to niepopularna opinia, bez względu na to, jak dobre są twoje powody. I to jest rodzaj osoby, która chce ukarać kogoś po prostu za powiedzenie czegoś niepopularnego na forum, po prostu dlatego, że jest to niepopularne (lub, w przypadku niektórych adminów/modów, coś, co im się osobiście nie podoba), której obawiam się używając tego komiksu jako retorycznego wsparcia. Aby przekaz tego komiksu zadziałał, społeczność/etc. musi być skłonna do wysłuchania racjonalnych dowodów, a często nie są. 108.162.216.46 22:55, 18 kwietnia 2014 (UTC) Szczerze mówiąc, byłoby to całkowicie właściwe dla wszystkich tych rodzajów ludzi, aby użyć tego komiksu jako retorycznego wsparcia. Twoje „prawo” do mówienia tego, co myślisz, wolne od ingerencji, obowiązuje tylko w przestrzeni publicznej i na własnej posesji. Z pewnością nie masz prawa używać mediów innych ludzi jako nośników swoich myśli. Więc tak, jest całkowicie słuszne (i, nawiasem mówiąc, jest to jedyne wykonalne rozwiązanie), aby osoba kontrolująca medium decydowała o tym, co się w nim mówi. I jest to całkowicie słuszne i sprawiedliwe dla nawet najbardziej żałośnie błędnego, zamkniętego, żądnego władzy, dogmatycznego lub ekstremistycznego administratora, aby wskazać na ten komiks i powiedzieć: „Nie jestem skłonny transmitować twoich opinii”. To jest właśnie sedno sprawy. Wolność NIE do rozpowszechniania idei, z którymi się nie zgadzasz jest tak samo fundamentalna i cierpi na bardzo niewiele wyjątków. 108.162.229.122 00:32, 22 sierpnia 2014 (UTC)

Przypadkowo zobaczyłem to dzisiaj, pomyślałem, że jest to istotne: https://www.youtube.com/watch?v=uJMqYcRgf-A&t=51s 173.245.54.60 16:56, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Ten film już nie istnieje lmao 172.69.34.24 19:35, 26 luty 2021 (UTC)

Ten komiks ma to całkowicie na opak! Są ludzie, którzy mówią „You’re violating the First Amendment.”, kiedy są cenzurowani przez kogoś, kto nie jest rządem; są w błędzie, a ten komiks byłby absolutnie poprawny, gdyby był skierowany do nich. Ale tak nie jest. W rzeczywistości, nie mówi on w ogóle o Pierwszej Poprawce (lub podobnych zapisach w innych konstytucjach lub innych prawach); mówi tylko o wolności słowa. A jeśli jesteś cenzurowany na Facebooku, lub w prywatnym centrum handlowym, lub gdziekolwiek indziej, to tak, twoja wolność słowa jest naruszana.

To nie jest nielegalne, i może nawet nie być złe (dlaczego mój blog ma wyświetlać twoją wypowiedź, mimo wszystko?), ale to wciąż jest ograniczenie twojej wolności słowa. I jeśli chcesz argumentować, że Facebook lub centrum handlowe (lub nawet mój blog) nie powinny tego robić, to jest to całkowicie uzasadnione stanowisko. Tak długo, jak nie mówisz nic o Pierwszej Poprawce i tym podobnych, ale zamiast tego narzekasz na wolność słowa, wtedy moją jedyną odpowiedzią (jeśli chcę odpowiedzieć) jest wyjaśnienie, dlaczego nie powinieneś mieć wolności słowa na tym forum, a nie jakiś nieistotny blat o rządzie. -TobyBartels (talk) 23:41, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Komiks nie odnosi się do samej koncepcji wolności słowa; odnosi się do *prawa* do wolności słowa. Jasne, twoje wypowiedzi mogą być ograniczone na pewnych forach lub w pewnych społecznościach, ale generalnie nie masz tam faktycznego *prawa* do wolności słowa. Po prostu forum lub społeczność nie chce wspierać twoich pomysłów. –V2Blast (talk) 02:37, 19 kwiecień 2014 (UTC) Kto decyduje, czy to jest prawo, czy nie? 108.162.217.47 (talk) (proszę podpisywać swoje komentarze za pomocą ~~~~) Prawa nie są tylko dla rządów. Każdy podmiot może nadać Ci prawa, a potem je podtrzymywać lub łamać. (Facebook faktycznie nazywa swoje warunki korzystania z usługi „Oświadczeniem o prawach i obowiązkach”, co jest, chociaż jest to przede wszystkim ich prawa i nasze obowiązki). Można więc argumentować, że Facebook (jako publiczne forum przeznaczone dla wszystkich i wszystkiego) powinien zapewniać wolność słowa (co w pewnym sensie robi, z kilkoma wyjątkami, ale tylko domyślnie), podczas gdy osobisty blog nie powinien (a są też fora, które być może powinny zapewniać wolność wypowiedzi na temat lub coś w tym stylu). Ludzie biorą też pod uwagę prawa naturalne (tak traktuje je Deklaracja Niepodległości, choć wolność słowa nie znajduje się na jej liście), ale osobiście uważam, że jaśniej jest dyskutować o tym, jakie prawa powinny być, a nie jakie są prawa naturalne. Więc jeśli ktoś twierdzi, że FB (np.) narusza jego prawo do wolności słowa, to w najlepszym przypadku masz go na technicznym (ponieważ nie jest to prawo naturalne, a także nie jest to prawo wyraźnie przyznane przez FB), ale ich prawdziwym punktem jest to, że FB narusza ich wolność słowa (co FB czasami rzeczywiście robi, w tym w sposób, który nie jest dozwolony w warunkach korzystania z usługi, stąd różne skargi od czasu do czasu, takie jak ta). -TobyBartels (talk) 17:30, 19 kwiecień 2014 (UTC)

Widzę 2 ironie:1. Ci ze strony BGLT+ też mają tendencję do używania argumentu „Free Speech”.2. To zostało zamieszczone w Wielki Piątek.Greyson (talk) 23:52, 18 kwiecień 2014 (UTC)

Patrząc na #1 nie mam pojęcia co próbujesz powiedzieć. Czy my czytamy ten sam komiks? 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC) Na pierwszą ironię, myślę, że ten artykuł raczej źle przedstawia wrzawę wokół incydentu Duck Dynasty (który jest wspomniany w wyjaśnieniu artykułu). To nie było tylko to, że ludzie czuli facet prawa zostały naruszone (meritum, którego argument nie jestem komentując na), ale że A&E zasadniczo zasadził go po dał opinię, w wywiadzie, że nikt nie powinien oczekiwać, że nie ma. Jest to zasadniczo ten sam problem z incydentem Chik-fil-a, gdzie ludzie stali się niezwykle wściekli z powodu otwartego chrześcijanina przekazującego pieniądze na grupy antygejowskie, mimo że robił to przez kilka lat wcześniej. Nie chodzi tylko o prawa wynikające z pierwszej poprawki, ale o to, że A&E, firma, która jest tak dumna z bycia otwartą i tolerancyjną wobec społeczności BGLT, spuściła młotek tak mocno na kogoś, kto był już znany z posiadania przeciwnych opinii. Chodzi o to, że podczas gdy A&E technicznie ma prawo pokazać facetowi z Duck Dynasty drzwi, nie mogą tego zrobić na poważnie bez poważnego podważenia ich własnych powodów do zwolnienia go. 173.245.54.45 18:49, 19 kwietnia 2014 (UTC)

Miałem sytuację, w której wyrażam z kimś niezgodę, a on oskarża mnie o naruszenie jego prawa do wolności słowa. Możliwą odpowiedzią na to, której faktycznie bym nie użył, jest „Absolutnie bronię twojego prawa z Pierwszej Poprawki do zachowywania się jak palant”. Mark314159 (talk) 15:14, 19 kwietnia 2014 (UTC)

Cóż, o ile słuszne jest stwierdzenie, że tego rodzaju działania, o których mowa w tym komiksie, nie naruszają Pierwszej Poprawki, o tyle zwrócenie uwagi na to, że istnieją problemy z wolnością słowa, z którą się wiążą, wcale nie jest bez znaczenia. Zasadniczo, Randall Munroe powtarza popularną obecnie linię argumentacji, która niestety pomija całą kwestię tego, czy podmioty niepaństwowe mogą być cenzorami. Jeśli zastanowić się nad tą kwestią dłużej niż dwie sekundy, to jest całkiem jasne, że mogą być. Weźmy na przykład grupę uzbrojonych bandytów, którzy fizycznie grożą dziennikarzowi. (Jeśli nie reprezentują oni rządu, to zgodnie ze ścisłą interpretacją argumentu przedstawionego w powyższym xkcd, po prostu wyciągają konsekwencje i „pokazują drzwi” komuś, kogo wypowiedzi im się nie podobają. Więc oczywiście istnieją bardzo wyraźnie działania niepaństwowe, które są równoznaczne z cenzurą.

To, że trzeba Ci tłumaczyć, że szantaż jest nielegalny… 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC)

OK, a co z działaniami bez użycia przemocy? To wciąż może wkraczać w wiele szarych stref. Z całą pewnością nikt nie jest winien nikomu innemu wykorzystania swojego miejsca lub platformy do przedstawienia swoich racji – *to* byłoby pogwałceniem prawa do wolności słowa, gdyby ktoś był do tego zmuszony. I z pewnością bojkot tych, z których poglądami ktoś się nie zgadza w celu wpłynięcia na opinię publiczną ma solidną historię w społeczeństwach demokratycznych. To, co jest jednak problematyczne i przekracza granicę sprywatyzowanej cenzury, to rodzaj aktywizmu „bez platformy”, który wydaje się być modny w dzisiejszych czasach, który stara się odmówić *każdego* miejsca tym, którzy są uważani za mających nieakceptowalne poglądy lub praktykujących „mowę nienawiści” – wydaje mi się, że są to śliskie i ciągle rozszerzające się pojęcia. Kto powinien mieć prawo do „pokazania drzwi” do jawnego uciszania? BTW, ostatni wpis na blogu podnosi te obawy w odpowiedzi na powyższą kreskówkę tutaj, a ja blogowałem o tym długo w zeszłym roku tutaj w odniesieniu do niektórych z bardziej cenzuralnych działań Inicjatywy Ada. Iamcuriousblue (talk) 04:17, 20 kwietnia 2014 (UTC)

Spójrz, dwie koncepcje, które podnosisz, to różne rzeczy. I nie jest zadaniem rządu określanie, który punkt widzenia jest ważny lub najlepszy, a nawet ochrona lub promowanie tego punktu widzenia. Chodzi o to, że rząd Stanów Zjednoczonych (w tym przypadku) musi pozostać nieprzyjazny (jeśli to jest takie słowo) wobec odmiennych punktów widzenia. W rzeczywistości, szczególnie wobec odmiennych punktów widzenia. Bandyci grożący dziennikarzom? Zgadzam się, że to jest problem. I państwo/rząd lokalny (w większości przypadków) powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec tego rodzaju przymusowi. Nadrzędną zasadą w USA jest to, że chcemy stworzyć tak otwarty rynek dla idei, jak to tylko możliwe. Ta struktura rynku nie określa wartości treści wypowiedzi. Po prostu pozwala na jej istnienie. Tak więc rząd USA nie może powstrzymać innych od niesłuchania, a nawet od powiedzenia mówcy, żeby się zamknął. Musisz dostrzec, że to nie może być rola rządu, który stara się promować otwartą i konstruktywną dyskusję. Ponieważ kiedy rząd zaczyna faworyzować jeden punkt widzenia lub zapewniać „bardziej uprzywilejowane traktowanie” dla, powiedzmy, twojego wymuszonego dziennikarza, to znaczy, że aprobuje lub wspiera tę konkretną wypowiedź ponad innymi. A to, jeśli się nad tym zastanowić dłużej niż dwie sekundy, jest samo w sobie naruszeniem tej samej gwarancji wolności słowa. Orazor (talk) 11:42, 7 paź 2014 (UTC)

W rzeczywistości istnieją (co prawda rzadkie) sytuacje, w których „prawo do wolności słowa” może wymagać od podmiotu prywatnego goszczenia mówcy. Marsh v. Alabama dotyczył Świadka Jehowy rozdającego literaturę w miasteczku zakładowym należącym w całości do korporacji. Sąd Najwyższy orzekł, że ponieważ przestrzenie prywatne w miasteczku firmowym są zbliżone do przestrzeni publicznej, firma nie może egzekwować od Świadka Jehowy prawa o wtargnięciu, nie naruszając przy tym Pierwszej Poprawki. Tak długo jak mówimy o „prawie do wolności słowa” (które wykracza poza Pierwszą Poprawkę), sprawa Pruneyard Shopping Center, w której właściciel centrum handlowego został zmuszony do zezwolenia na udział mówcy z powodu kalifornijskiej ustawy rozszerzającej prawo do wolności słowa w obszarach komercyjnych, służy jako kolejny przykład tego, gdzie podmiot prywatny może być zmuszony do dostosowania się do wypowiedzi innej osoby. 173.245.54.13 10:25, 21 kwiecień 2014 (UTC)

TL;DR –Dgbrt (talk) 18:52, 21 kwiecień 2014 (UTC)

Bardzo aktualny artykuł, który dość mocno rozdrabnia ten komiks. XKCD zazwyczaj jest w punkt, ale ten idzie trochę za daleko. http://www.realclearpolitics.com/articles/2014/04/22/freedom_to_marry_freedom_to_dissent_why_we_must_have_both_122376.html 173.245.56.86 (talk) (please sign your comments with ~~~~)

Nie mam pojęcia co próbowałeś użyć słowa „shred” w znaczeniu. „Shredding” odnosi się albo do cięcia, albo do nazwy triku na deskorolce.

Uważam za bardzo niepokojące, że jeden z najpopularniejszych komiksów o tematyce naukowej w Internecie daje wolną rękę kościołowi katolickiemu w ten sposób. Kościół katolicki nie jest rządem, jest międzynarodową instytucją kulturalną, więc jeśli kościół katolicki zakazuje ludzi, idei, wypowiedzi i zachowań ze wszystkich dziedzin swoich wpływów organizacyjnych, to ten komiks wyraźnie popiera takie posunięcie. (Wątpię, żeby autor potrzebował elementarza z tej części historii). Stanowisko, że wolność słowa oznacza jedynie, że rząd nie może cię dopaść, ale instytucje kulturalne mogą, a ty musisz być cicho i odejść, jeśli się z tym nie zgadzasz. 108.162.215.85 (talk) (proszę podpisywać swoje komentarze za pomocą ~~~~)

Jako ateista, polityka kościoła katolickiego nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Nie odwiedzam katolickich kościołów, nie uczęszczam do katolickich szkół i nie korzystam z usług katolickich firm. Jeśli komuś nie podoba się to, co robią, może po prostu odejść. Kiedy wystarczająco dużo ludzi będzie miało ich dość, staną się instytucją kulturalną o zerowej wartości. Albo jednego, albo czegokolwiek innego. Liczba zbyt mała, by mieć jakikolwiek wpływ na całe społeczeństwo. Chyba, że sugerujesz, że ludzie w jakiś sposób mają prawo do narzucania rzeczy na cudzej własności, co jest nieprawdą. 108.162.237.218 09:54, 1 maja 2014 (UTC) Uważam, że Randall stworzył ten komiks nie do końca myśląc o implikacjach stanowiska, które zajmuje. To znaczy, na pewno jest to backlash przeciwko obecnie tzw. homofobicznej (mam problemy z tym słowem) społeczności, ale też w zasadzie usprawiedliwia całą masę innych rzeczy, których to społeczeństwo nie uznałoby za słuszne. 173.245.56.86 (talk) (please sign your comments with ~~~~)Wydaje się jakby nieistotne dla komentarza, na który odpowiadasz. I dziwnie niejasne. 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC) Chciałbym wyjaśnić wszystkie sposoby, w jakie uważam, że ten komiks jest niedorzeczny – jeśli rzeczywiście mówi o tym, o czym wszyscy myślą, że mówi: 1. Jego swobodne i protekcjonalne odrzucanie rzeczywistych, poważnie traktowanych punktów widzenia jako zwykłego trollingu. 2. Jego udawanie, że wszystkie te debaty to tylko trollowanie, podobne do tego, że strona internetowa decyduje się usunąć kogoś, kto przeszkadza. 3. Każdy, kto to oprotestował, podkreślał, że nie ma argumentu, że Mozilla miała prawne prawo zrobić to, co chciała; oni wysuwają bardziej moralny argument. Dla wielu, niestety, *wszystko* jest działaniem rządu lub jest niczym, więc argumenty moralne, co ciekawe, w końcu nie mają żadnej wagi. 4. Wielu po „drugiej stronie” nie miało problemu z wołaniem „Wolność słowa!” z niewielką lub żadną faktyczną podstawą prawną. Turnabout jest… 5. Ci sami ludzie często nie mieli problemu z rzeczywistymi represjami, nawet gdy w grę wchodził rząd (np. uniwersytet stanowy). Można się zastanawiać, jak wyglądałby ten argument, gdyby, powiedzmy, Woolworth’s odmówił obsługi czarnych w swoich barach. Oh wait. No cóż, znowu turnabout. To jest większość z tego, co mogę myśleć z góry mojej głowy.141.101.88.224 20:52, 23 kwiecień 2014 (UTC)

HAAY GUISE I HAS A OPINON AND YOU ALL MUST LISTEN TO ME OKAY HERE GOES WAIT DON’T DELETE ME WAAAGH!!! 199.27.128.71 06:16, 26 kwietnia 2014 (UTC)

Jak niedawna była afera z Clippersami w związku z tym komiksem? Właśnie widziałem na pasku trendów na Facebooku, że sponsorzy się wycofują, żeby nie być kojarzonym z rasizmem, a ludzie płaczą o Pierwszej Poprawce. 108.162.237.218 05:03, 29 kwietnia 2014 (UTC)

Off topic – Free Speech Schtonk!

Na „Wielkim dyktatorze”, najwspanialszym filmie, jaki Charlie Chaplin kiedykolwiek zrobił, Führer krzyczy: „Demokratsie Schtonk! Liberty Schtonk! Free Sprekken Schtonk!” Słowo Schtonk! zostało również użyte jako tytuł satyrycznego niemieckiego filmu, retelling the hoax of the Hitler Diaries.–Dgbrt (talk) 18:59, 29 kwiecień 2014 (UTC)

„The 1st amendment doesn’t shield you from criticism or consequences.” – Oczywiście, że nie, mieszkam w Wielkiej Brytanii –141.101.99.10 18:41, 17 lut 2015 (UTC)

Mało przeszkadza, że nikt inny nie nazwał specious obrony, że krzycząc ogień w zatłoczonym teatrze faktycznie jest. Jeśli chcesz użyć czegoś takiego, żeby udowodnić, że nie każda mowa jest wolna, to proszę bardzo, ale to dość słaby argument, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że sam sędzia, który o tym orzekł, odwołał się kilka lat później w późniejszej decyzji. Protestujący mają prawo do protestów, yo. –108.162.219.129 23:53, 10 kwietnia 2015 (UTC)

Rozmowa na serwerze mincrafta:Moderator: Proszę przestaćIdiota: Nie, mam prawo do wolności słowa!Moderator: A my mamy prawo Cię zbanować

  • Idiota opuścił grę 173.245.56.180 (talk) (proszę podpisywać swoje komentarze za pomocą ~~~~)

Ironicznie, tytułowy tekst obowiązuje również w drugą stronę. „Jeśli nie podoba mi się twoja wypowiedź, mogę zareagować, odmawiając ci przyjaźni, bojkotując cię itp. Pierwsza poprawka ogranicza tylko działania rządu; to, co robię *nie jest nielegalne*! 162.158.85.117 12:06, 27 wrz 2016 (UTC)

Gdzie tu ironia? 172.69.34.24 19:35, 26 lut 2021 (UTC)

Odniesienie do Schencka zupełnie źle go charakteryzuje. Oskarżeni zostali skazani za nakłanianie do oporu przeciw poborowi, a ich skazanie nie miało nic wspólnego z zarzutami, że kłamali. Zostali skazani za sprzeciwianie się wojnie Wilsona i prawom, które zmuszały ludzi do walki w niej. Wyrażenie „krzyczenie ognia w zatłoczonym teatrze” stało się od tego czasu popularnym sposobem dla zwolenników cenzury na usprawiedliwienie wszelkiego rodzaju zakazów wypowiedzi.

Munroe się myli. Prawo do wolności słowa oznacza o wiele więcej niż „rząd nie może cię aresztować za to, co mówisz”. Oznacza, że rząd nie może dyskryminować ludzi ze względu na ich poglądy. Nie może odmówić im pracy, zablokować im możliwości korzystania z publicznego forum lub karać studentów rządowych uczelni na podstawie tego, co mówią. Gdyby Pierwsza Poprawka tylko powstrzymywała rząd przed aresztowaniem dysydentów, mielibyśmy wszystkie rodzaje cenzury.

Sugestia Munroe’a, że poglądy, które prowokują krzyki lub bojkot są „bzdurą” jest również niepokojąca. Gmcgath (talk) 11:58, 6 grudnia 2016 (UTC)

Ten komiks pokazuje, że Munroe, przynajmniej w tamtym czasie, popadł w powszechny błąd polegający na myleniu zarzutu dotyczącego praw człowieka z zarzutem dotyczącym praw prawnych. Każdy, kto spędza czas na mówieniu niepopularnych rzeczy, zdaje sobie sprawę, że najczęściej to społeczność, a nie rząd, dąży do ograniczenia twoich swobód, gdy zajmujesz niepopularne stanowisko. Dla ludzi zajmujących stanowisko większości brzmi to w pełni akceptowalnie, a nawet sprawiedliwie, ale wykazują się oni pewną naiwnością, nie zastanawiając się, jak by to było, gdyby znaleźli się w mniejszości. Wolność słowa nie wywodzi się z Pierwszej Poprawki; jest to uniwersalny ideał, który został włączony do Pierwszej Poprawki, ponieważ zdano sobie sprawę, że rząd jest organizacją posiadającą wystarczającą władzę, aby gnębić ludzi o poglądach mniejszościowych. Podobnie, każda inna organizacja posiadająca władzę uciskania osób o poglądach mniejszościowych jest moralnie zobowiązana do przyjęcia podobnej polityki otwartego dyskursu, tak jak rząd. Tekst w tytule jest najbardziej niepoprawnym fragmentem, ponieważ całkowicie odwraca sytuację. W przeciwieństwie do tego, co mu kiedyś powiedziano – że powoływanie się na wolność słowa, gdy każe się zamknąć, jest ostatecznym przyznaniem, że nie ma się dobrych argumentów – to osoba próbująca cię uciszyć przyznała, że nie ma dobrych argumentów. Usunąć, uciszyć lub zbanować kogoś to przyznać, że nie można odnieść się do jego słów własnymi słowami. Szczerze mówiąc, to zaskakujące, że Munroe wyraził taki pogląd, skoro jest on sprzeczny z poglądami wyrażanymi w prawie wszystkim innym, co tworzy. 108.162.219.214 17:16, 23 kwietnia 2017 (UTC)

Wygląda na to, że całym sensem istnienia rządu jest zapewnienie praw człowieka i interweniowanie, kiedy tylko potrzebują do osiągnięcia tego celu, więc… 172.69.34.80 19:47, 26 lut 2021 (UTC)

W XIX wieku Western Union rutynowo angażował się w dyskryminację, uniemożliwiając pewnym osobom o określonych poglądach politycznych wysyłanie telegramów. Jedną z ostatecznych konsekwencji tego była zasada wspólnego przewoźnika, która wymagała od firm telegraficznych, a później firm telefonicznych, aby przyjmować komunikaty od wszystkich ludzi na wszystkie tematy. Platformy te uznano za tak ważne dla funkcjonowania społeczeństwa, że cenzurowanie wypowiedzi było sprzeczne z interesem publicznym. Jeśli firmie telefonicznej lub telegramowej nie podoba się to, co mówisz na ich platformie, nie mogą po prostu pokazać ci drzwi. Dziś firmy z branży mediów społecznościowych rutynowo dyskryminują poglądy polityczne poprzez cenzurowanie wypowiedzi, z którymi się nie zgadzają. Z pewnością media społecznościowe są platformą tak samo, jeśli nie bardziej ważną dla funkcjonowania społeczeństwa, niż telegram i telefon w XIX i XX wieku. 21:19, 32 czerwca 2018 (UTC)

Serwisy społecznościowe nie są powszechnymi nośnikami. Dostawcy usług internetowych (ISP) są. Jeśli wszyscy ISP (oraz firmy telegraficzne, telefoniczne i poczta) Cię blokują, to nie możesz wysłać wiadomości do swojego znajomego. Jeśli wszystkie strony mediów społecznościowych blokują cię, to nadal możesz zadzwonić / wysłać sms / e-mail do swojego przyjaciela, nawet jeśli musisz uzyskać jego adres IP ręcznie i użyć protokołu peer-to-peer. Jeśli cokolwiek, bycie zbanowanym na stronie mediów społecznościowych jest jak zakaz zamieszczania reklam w gazecie. To jest ich prawo do decydowania o tym, jak korzystać z ich wypowiedzi. 172.68.46.155 03:21, 30 mar 2020 (UTC)