Worm picking a slippery industry in Toronto
Every night from spring until fall a secret battle is waged in fields surrounding Toronto.
Setki ludzi zakładają czołówki i maszerują w ciemność z jedną misją – znaleźć i zebrać jak najwięcej robaków.
„To jak wojny robaków”, powiedział Chris Pagonis, właściciel firmy Pagonis Live Bait z siedzibą w Toronto.
„Toronto jest światową stolicą robaków, ludzie po prostu o tym nie wiedzą.”
Kombinacja wzorców pogodowych i typów gleby sprawiają, że GTA jest idealnym siedliskiem dżdżownic, a pełzający towar regionu jest wysyłany tysiącami do sklepów z przynętami w całej Ameryce Północnej i tak daleko jak w Europie.
More than a dozen live bait purchasers and distributors exist in the area meaning companies face cutthroat competition for fields and for finding enough harvesters to feed the need for nightcrawlers.
Mike Balac jest właścicielem Canada Live Bait Supply, prostego ceglanego budynku wzdłuż trafnie nazwanej ulicy Mud Street około 20 kilometrów na południowy zachód od Hamilton.
68-latek zbiera robaki od lat 80-tych, kiedy stracił pracę jako maszynista w Czarny Poniedziałek, krach na giełdzie w 1987 roku.
Przez lata, zbieranie i sprzedaż robaków zapewniła mu wystarczająco dużo, aby wychować rodzinę, ale zmiany w przepisach dotyczących pracowników zagranicznych i wojny o pola popchnęły go na skraj.
„To jest teraz trudny biznes”, powiedział, wyjaśniając, że jest prawie 300 000 dolarów w dołku po zakupie ciężarówek do przewozu zbieraczy i wzniesieniu budynku gospodarczego, aby ich pomieścić.
W ciągu ostatnich kilku lat Balac nie był w stanie utrzymać wystarczającej liczby pracowników, aby sprostać wymaganiom swoich klientów.
Jego nowy budynek jest pusty, a ciężarówki, które kupił siedzieć bezczynnie.
„Potrzebuję 60-70 osób, aby postawić mnie z powrotem na nogi,” powiedział. „Już straciłem 40-45 procent mojego biznesu, ponieważ nie mogę dostarczyć wystarczająco dużo”.
Według Pagonisa, rosnące ceny za pola to problem w całej branży.
„Dwadzieścia lat temu można było wydzierżawić pole ze skrzynką piwa dla rolnika. Teraz rolnicy żądają 1000 dolarów za akr”, powiedział.
Znalezienie pracowników, którzy są chętni, aby wyjść po robaki długo przed wczesny ptak nawet ma szansę na nich jest trudne, zbyt. Jeśli szefowie ekip nie przyprowadzą kombajnów na pola o wyższych plonach, pracownicy będą po prostu przeskakiwać z jednej ekipy do drugiej, powiedział Pagonis.
To „roller-coaster” biznes, w którym robaki nie są jedyną rzeczą, która jest brudna, dodał.
„You’re always dealing at night, dealing with a dirty product and some crew chiefs pay cash.”
The 41-year-old said he has tried to have the industry regulated by the Ministry of Natural Resources, but worms fell outside of its jurisdiction so the movement never got any traction.
Ale pomiędzy sztucznymi przynętami i pokoleniem dzieci, które spędzają coraz mniej czasu na świeżym powietrzu, prawdziwą bitwą może być to, czy biznes robaków przetrwa w ogóle.
Pagonis powiedział, że nie schodzi bez walki. Zainwestował w nowe produkty uboczne z nadzieją, że kreatywność pomoże mu przetrwać.
Balac, weteran wojny z robakami, ma o wiele prostsze marzenie. Jego czteroletni wnuk już uwielbia zbierać robaki.
„Jestem w dobrym zdrowiu i chcę po prostu trzymać się tego biznesu, dopóki mój wnuk nie dorośnie”, powiedział.