Articles

Wildlife

Nigdy nie zapomnę dni po huraganie Irma, a w szczególności dnia, w którym otrzymaliśmy wezwanie do stawienia się w dwóch różnych małych ogrodach zoologicznych będących własnością hrabstwa, które były zagrożone zalaniem pomieszczeń dla zwierząt. Zazwyczaj zwierzęta w tych placówkach są pod bardzo dobrą opieką, ale nie z własnej winy, zarówno miasta jak i ogrody zoologiczne zostały zaskoczone przez szkody wyrządzone przez Irmę. Oba ogrody zoologiczne znajdowały się na nizinach, tuż przy rzece. W drodze do pierwszego ogrodu zoologicznego mijaliśmy kawałki nieruchomości, które można było odróżnić jedynie po wystających z wody dachach zatopionych domów. Spotkaliśmy się z przedstawicielami władz państwowych w pobliżu zoo i ruszyliśmy łodziami wzdłuż czegoś, co kiedyś było drogą. Kiedy przedzieraliśmy się przez zalane zoo, miałem nadzieję, że nie natkniemy się na aligatory. Rozpoczęliśmy proces uspokajania zwierząt i przewożenia ich z powrotem w bezpieczne miejsce. W końcu, wszystko poszło dobrze i ostatecznie zwierzęta mogły być zwrócone do swoich domów w zoo.

Jednakże sytuacja w drugim zoo rzuciła na nas kilka piłek. To zoo znajduje się tuż obok rzeki Peace, która znacznie przekroczyła swoje brzegi i poruszała się na tyle szybko, że mogła zmieść każdego lub wszystko. Musieliśmy stąpać ostrożnie, ponieważ w niektórych miejscach woda była na tyle wysoka, że zalewała nasze wodery, co groziło utonięciem. Zaczęliśmy przenosić zwierzęta z ich wybiegów do bezpiecznych pojazdów i wydawało się, że wszystko idzie gładko. Kiedy już uporaliśmy się z przednią połową obiektu, postanowiliśmy zrobić skrót na tyły, które przypadkowo znajdowały się tuż obok niesamowicie szybkiej i niebezpiecznej rzeki. Zaczęliśmy płynąć na tyły obiektu, trzymając się jak najbliżej ogrodzenia, aby nie zostać zmiecionym. Jednak w miarę jak odległość między zoo a rzeką się zmniejszała, zaczęliśmy być zmiatani do rzeki, która z łatwością obezwładniła silnik trolingowy naszej małej łodzi. Wszyscy zaczęli chwytać się czegoś, czegokolwiek, co mogłoby nas uchronić przed porwaniem przez rzekę. Po kilku intensywnych, niepewnych minutach udało nam się wyciągnąć z powrotem w bezpieczne miejsce i mogliśmy kontynuować naszą akcję ratunkową.

Doświadczenie pomocy tym ogrodom zoologicznym i ich zwierzętom było bardzo silne. Wcześniej takie wody powodziowe widziałem tylko na ekranie telewizora. Od tego czasu przejrzeliśmy plany awaryjne ogrodów zoologicznych i pomogliśmy je zrewidować, aby, miejmy nadzieję, uniknąć ryzyka dla zwierząt w przyszłych burzach. Nie pobieraliśmy opłat za nasze usługi dla tych ogrodów zoologicznych; to była usługa dla zwierząt i dla mieszkańców Florydy.