Where Fun Comes To Die
Where fun comes to die …
Odkąd ten slogan został umieszczony na koszulkach UChicago, administracja stara się zniechęcić do jego używania. Osobiście podoba mi się ten slogan. Jest to skromna przechwałka, ale także samokrytyka, która jednocześnie celebruje i obnaża to, jak poważnie traktujemy środowisko akademickie. Jesienią 2020 roku, jednak slogan zapowiada znacznie ciemniejsze i bardziej dosłowne znaczenie.
Jak w tym piśmie, University of Chicago postępuje z planami przynieść studentów do kampusu w połowie września, aby żyć w akademikach i podjąć zajęcia z mieszaniną w osobie i zdalnego nauczania. Argumenty przemawiające za tym posunięciem są jasne. Wielu studentów jest chętnych do przyjazdu na kampus i rozpoczęcia czegoś tak bliskiego „normalnemu” college’owi, jak to tylko możliwe, Uniwersytet jest chętny do budowania poczucia wspólnoty wśród nowej kohorty studentów, a administracja jest chętna do znalezienia sposobu na poradzenie sobie z poważnym deficytem finansowym. Są to zrozumiałe motywacje, ale nie są one w najmniejszym stopniu wystarczające, aby usprawiedliwić zwiększone ryzyko dla życia naszych studentów. Studenci nie powinni przebywać na terenie kampusu w kwartale jesiennym.
Uniwersytet opracowuje politykę rozpraszania społecznego, umieszcza znaki świadomości zdrowotnej i formułuje pakt na rzecz zdrowia w kampusie. Są to oczywiście ważne środki, ale wiemy, że wykłady, ostrzeżenia i zawstydzanie nie są szczególnie skuteczne w ograniczaniu ryzykownych zachowań. Istnieje wiele dowodów na to, że abstynencja nie jest skuteczną strategią dla zdrowia publicznego. Wiemy, że nasi uczniowie są wyjątkowi, ale nadal są ludźmi i niektórzy z nich będą łamać zasady i ignorować ryzyko. Będą organizować i brać udział w imprezach, będą zaczepiać siebie nawzajem, będą kontynuować zajęcia mimo złego samopoczucia. (Jest taki dowcip: „Ilu studentów UChicago potrzeba, aby wymienić żarówkę?”. Odpowiedź: „Żadnego. Oni po prostu kontynuują pracę w ciemności.”) Każda polityka, której sukces jest uzależniony od tego, czy studenci zawsze będą przestrzegać wytycznych, jest nieuzasadniona. Co gorsza, zawstydzanie i ściganie studentów, którzy naruszają politykę, zachęci studentów do ukrywania naruszeń i sprawi, że próby śledzenia infekcji będą znacznie trudniejsze.
W wyraźnie nieuniknionym wyniku, gdy wytyczne dotyczące społecznego oddalania się nie są odpowiednio przestrzegane, Uniwersytet zwiększy środki izolacji (np. poprzez „awaryjne” przesunięcie do wszystkich zdalnych klas). Problem w tym, że to zaostrzy niebezpieczeństwo, jakie stwarza sama izolacja. Podczas normalnego kwartału, istnieje cała sieć asystentów rezydentów, szefów rezydentów, personelu mieszkaniowego, dziekanów rezydentów i innych pracowników, którzy utrzymują kontrolę nad dobrym samopoczuciem i zdrowiem psychicznym studentów poprzez spotkania, wspólne posiłki i spotkania towarzyskie. Prawie żadna z tych rzeczy nie będzie miała miejsca w warunkach dystansu społecznego. College już teraz jest bardzo stresujący. Zostanie to spotęgowane przez stres związany z nauką na odległość, wstrząsami społecznymi (w roku wyborczym, nie mniej) oraz rodzinnymi nagłymi przypadkami medycznymi i zgonami. Jest to najgorszy możliwy czas, aby nasza sieć bezpieczeństwa wirtualne i próbować polegać na Zoom check-ins złapać oznaki potencjalnie zagrażających życiu problemów ze zdrowiem psychicznym.
Na Uniwersytecie w Chicago, jesteśmy dumni z wolnej debaty i wykorzystania dowodów. Nic z tego nie wydaje się być dzieje się tutaj. Korzyści nie są warte zwiększonego ryzyka dla naszych studentów. Pokazanie prawdziwego zaangażowania w zdrowie i dobre samopoczucie naszej społeczności jest najlepszym sposobem na uniknięcie sytuacji, w której UChicago będzie znane jako miejsce – dosłownie – gdzie zabawa przychodzi po to, aby umrzeć.
Jason Riggle jest profesorem lingwistyki i dziekanem Max Palevsky Residential Commons.