Articles

We Can't Let John Deere Destroy the Very Idea of Ownership

To już oficjalne: Firmy John Deere i General Motors chcą zniszczyć pojęcie własności. Jasne, płacimy za ich pojazdy. Ale nie jesteśmy ich właścicielami. Nie według ich korporacyjnych prawników, w każdym razie.

W szczególnie spektakularnym pokazie korporacyjnej ułudy, John Deere – największy na świecie producent maszyn rolniczych – powiedział Urzędowi Praw Autorskich, że rolnicy nie są właścicielami swoich traktorów. Ponieważ kod komputerowy przewija się przez DNA nowoczesnych ciągników, rolnicy otrzymują „dorozumianą licencję na użytkowanie pojazdu przez cały okres jego eksploatacji.”

To ciągnik John Deere’a, ludzie. You’re just driving it.

Several manufacturers recently submitted similar comments to the Copyright Office under an investigation into the Digital Millennium Copyright Act. DMCA to obszerne prawo autorskie z 1998 r., które (między innymi) reguluje nieostrą granicę między oprogramowaniem a sprzętem. Copyright Office, po przeczytaniu komentarzy i przeprowadzeniu przesłuchania, zdecyduje w lipcu, które urządzenia high-tech możemy modyfikować, hakować i naprawiać – i zadecyduje, czy pokręcona wizja własności firmy John Deere stanie się rzeczywistością.

View more

WIRED OPINIE

About

Kyle Wiens jest współzałożycielem i dyrektorem generalnym firmy iFixit, internetowej społeczności naprawczej i sprzedawcy części, znanej na całym świecie z podręczników napraw i produktów open source.

Przez ostatnie dwie dekady, producenci używali DMCA, aby argumentować, że konsumenci nie posiadają oprogramowania, na którym opierają się produkty, które kupują – rzeczy takie jak smartfony, komputery, ekspresy do kawy, samochody i, tak, nawet traktory. Tak więc, Stary MacDonald ma traktor, ale jest właścicielem masywnej ozdoby stodoły, ponieważ producent posiada prawa do oprogramowania, które sprawia, że działa.

(Jest to ważna kwestia dla rolników: sąsiad, Kerry Adams, nie był w stanie naprawić drogiej transplantatora, ponieważ nie miał dostępu do oprogramowania diagnostycznego, którego potrzebował. Nie jest on sam: wielu rolników decyduje się na starszy, wolny od komputera sprzęt.)

Przez ostatnie dwie dekady producenci używali DMCA, aby argumentować, że konsumenci nie są właścicielami oprogramowania, które zasila produkty, które kupują.

W ostatnich latach, niektóre firmy nawet wykorzystały DMCA, aby powstrzymać właścicieli przed modyfikacją programowania w tych produktach. Oznacza to, że nie możesz usunąć DRM z inteligentnych kocich kuwet, zainstalować niestandardowego oprogramowania na swoim iPadzie lub zmienić kalibracji silnika traktora. Nie bez potencjalnego narażania się na DMCA.

Co to ma wspólnego z prawem autorskim? Właściciele, majsterkowicze i domorośli „hakerzy” muszą kopiować oprogramowanie, by móc je modyfikować. Twórcy produktów nie lubią, gdy ludzie bawią się ich rzeczami, więc niektórzy producenci umieszczają cyfrowe blokady na oprogramowaniu. Złamanie blokady, wykonanie kopii i zmiana czegoś może być interpretowane jako naruszenie prawa autorskiego.

I w ten właśnie sposób producenci zmieniają majsterkowiczów w „piratów”- nawet jeśli wspomniani „piraci” nie rozpowszechniają nielegalnych kopii czegokolwiek. To ma sens, prawda? Tak, dla mnie też nie.

Ma sens dla firmy John Deere: Firma argumentuje, że pozwolenie ludziom na zmianę oprogramowania – nawet w celu naprawy – „umożliwiłoby piratom, programistom zewnętrznym i mniej innowacyjnym konkurentom swobodne korzystanie z kreatywności, unikalnej ekspresji i pomysłowości oprogramowania pojazdów”. Pikanterii argumentacji firmy John Deere dodaje fakt, że pozwolenie właścicielom na grzebanie w oprogramowaniu ciągnika może prowadzić do piracenia muzyki poprzez system rozrywkowy pojazdu. Ponieważ rolnicy łamiący prawa autorskie są bardzo zajęci i muszą działać wielozadaniowo, jednocześnie kopiując „1989” Taylor Swift i zbierając kukurydzę? (Zgaduję, ponieważ prawnicy firmy John Deere nigdy nie wyjaśnili, dlaczego ktokolwiek miałby piracić muzykę na traktorze, a jedynie, że mogłoby się to zdarzyć.)

John Deere is a company, by the way, that is seriously serious about preventing people from copying their stuff. So serious, in fact, that they even locked the PDF they sent to the Copyright Office. No modifying the document. And no copying passages. Really, John Deere? How am I supposed to highlight all that's wrong in this document now?
John Deere jest firmą, która, nawiasem mówiąc, poważnie myśli o zapobieganiu kopiowania ich rzeczy. Tak poważnie, że nawet zablokowali plik PDF, który wysłali do Biura Praw Autorskich. Nie wolno modyfikować dokumentu. I żadnego kopiowania fragmentów. Naprawdę, John Deere? Jak mam teraz zwrócić uwagę na wszystko, co jest złe w tym dokumencie?

John Deere to firma, która poważnie podchodzi do kwestii uniemożliwiania ludziom kopiowania ich rzeczy. Tak poważnie, że nawet zablokowali plik PDF, który wysłali do Biura Praw Autorskich. Nie wolno modyfikować dokumentu. I żadnego kopiowania fragmentów. Naprawdę, John Deere? Jak mam teraz zaznaczyć wszystko, co jest złe w tym dokumencie? Screenshot by Kyle Wiens

John Deere może i nie jest w temacie, ale nie tylko. Inne korporacje, w tym grupy handlowe reprezentujące niemal wszystkich głównych producentów samochodów, wielokrotnie zgłaszały te same sprawy do Urzędu Ochrony Praw Autorskich. Warto zauważyć, że Tesla Motors nie dołączyła do producentów samochodów w tym argumencie, mimo że jej samochody w dużej mierze polegają na zastrzeżonym oprogramowaniu.

General Motors powiedział Urzędowi Praw Autorskich, że zwolennicy reformy prawa autorskiego błędnie „mylą własność pojazdu z własnością bazowego oprogramowania komputerowego w pojeździe”. Ale założę się, że większość Amerykanów robi taką samą konfuzję – i Joe Sixpack może być zaskoczony, gdy dowie się, że GM jest właścicielem gigantycznego kawałka Chevy siedzącego na jego podjeździe.

Inni producenci samochodów wskazali, że właściciele, którzy dokonują nieusankcjonowanych modyfikacji mogą zmienić swoje pojazdy w zły sposób. Mogliby je podrasować, aby jeździć szybciej. Albo zmienić parametry silnika, aby naruszyć przepisy dotyczące emisji spalin.

Joe Sixpack może być zaskoczony, gdy dowie się, że GM jest właścicielem ogromnego kawałka Chevy stojącego na jego podjeździe.

Mają rację. To mogłoby się zdarzyć. Ale te działania są (1) już nielegalne, i (2) nie mają nic wspólnego z prawem autorskim. Jeśli jedziesz za szybko, policjant powinien cię zatrzymać – prawo autorskie nie powinno. Jeśli unikasz przepisów dotyczących emisji, powinieneś płacić kary EPA, a nie DMCA. A widmo kogoś robiącego coś nielegalnego nie powinno usprawiedliwiać zamykania wszystkich rozsądnych i legalnych modyfikacji, które ludzie mogą wprowadzać do rzeczy, za które zapłacili.

GM posunęło się tak daleko, że twierdziło, iż zamykanie ludzi pomaga innowacjom. To tak jakby powiedzieć, że zamykanie książek zainspiruje dzieci do bycia innowacyjnymi pisarzami, ponieważ nie będą kuszone do kopiowania fragmentów z powieści Hemingwaya. Tymczasem, poza Bizarrolandem, prawdziwi eksperci od technologii – włączając Electronic Frontier Foundation – konsekwentnie nazywają DMCA zabójcą innowacyjności. Nalegają oni, że zamiast powstrzymywać piratów treści, język DMCA został użyty do stłumienia konkurencji i rozszerzenia korporacyjnej kontroli nad życiem (i życiem pozagrobowym) produktów.

„Złą częścią jest to, w moim odczuciu, że te firmy po prostu blokują tę technologię i zwiększają rodzaj monopolistycznej struktury cenowej, która po prostu nie działa dla nas”, mówi Brian Talley, rolnik na środkowym wybrzeżu Kalifornii, o ograniczeniach nałożonych na jego sprzęt. Zwiedziłem jego gospodarstwo wraz z kolegą z Kliniki Prawa Technologii Własności Intelektualnej &, abyśmy mogli powiedzieć Biuru Praw Autorskich, jak producenci przeszkadzają rolnikom. „Jesteśmy przyzwyczajeni do działania niezależnie, i to jest jedna z wielkich rzeczy w byciu rolnikiem. A w tej konkretnej przestrzeni, oni naprawdę nam to odbierają.”

Pojęcie faktycznego posiadania rzeczy, które kupujesz, stało się rewolucyjne.

Fundacja Electronic Frontier, Klinika Prawa Własności Intelektualnej & Technologii oraz Koalicja Cyfrowego Prawa do Naprawy (Disclaimer: Jestem członkiem-założycielem Koalicji) walczą o zachowanie pojęcia własności. Próbujemy otworzyć bramy informacji. Pozwolić właścicielom badać kod w ich urządzeniach. Modyfikować je w celu uzyskania lepszej funkcjonalności. Naprawiać je, nawet bez błogosławieństwa producenta.

Na szczęście, nie jesteśmy sami. Istnieje odwrót od powolnego pełzania korporacyjnej kontroli produktu.

Na początku tego roku, konsumenci wysłali 40,000 komentarzy do Biura Praw Autorskich—wszystkie z nich nalegały na przywrócenie praw własności. Rok wcześniej konsumenci i aktywiści przeforsowali w Kongresie ustawę, dzięki której legalne stało się odblokowanie telefonu komórkowego i przeniesienie go do innego operatora.

W tym tygodniu senator Ron Wyden i przedstawiciel Jared Polis przedstawią ustawę „Breaking Down Barriers to Innovation Act of 2015”, która znacząco usprawniłaby proces DMCA. Ustawodawcy w Minnesocie i Nowym Jorku wprowadzili ustawę „Fair Repair”, która zapewnia prawo właściciela do naprawy zakupionego sprzętu elektronicznego. Chcą równego dostępu do informacji o naprawach, części zamiennych i aktualizacji zabezpieczeń.

Oczywiście, odebranie rzeczy, które posiadamy nie będzie łatwe. Korporacje mają lepszych lobbystów niż my wszyscy. I jakoś pojęcie faktycznego posiadania rzeczy, które kupujesz, stało się rewolucyjne.

Nie musi być. Powiedz Urzędowi Praw Autorskich, aby stanął po stronie konsumentów, gdy decyduje, które gadżety można legalnie modyfikować i naprawiać. Nalegaj na ustawodawców, aby poparli ustawy takie jak Unlocking Technology Act i Your Own Devices Act, ponieważ zasługujemy na klucze do naszych własnych produktów. Popieraj także ustawodawstwo Fair Repair.

Jeśli to kupiłeś, powinieneś być właścicielem – to proste. Czas, by prawnicy korporacyjni zostawili te bzdury rolnikom, którzy rzeczywiście ich potrzebują.