This Is the Best Place to Break Up With Someone
Nic tak nie rujnuje magii całkiem nowego mieszkania jak porzucenie w nim, o czym przekonałam się niedawno, gdy facet, z którym się umawiałam, zerwał ze mną w moim salonie zaledwie jakieś dwa miesiące po tym, jak się wprowadziłam. Nie byłam zaskoczona ani zaskoczona, ani zaskoczona – od jakiegoś czasu podejrzewałam, że nadchodzi koniec, ale tak długo, jak się przygotowywałam, nic się nie wydarzyło. Aż do tamtej nocy, kiedy to się stało.
Wybraliśmy się na kolację w mojej okolicy, a potem postanowiliśmy wrócić do mojego mieszkania, które sprzątałam przez kilka godzin, przygotowując się na jego przyjazd. Oboje usiedliśmy na mojej kilkumiesięcznej kanapie West Elm (która, w tym momencie, wciąż miała nadzieję na niezliczone noce filmowe i pocałunki z tym facetem). On wypił jedną butelkę piwa; ja dwie. Nigdy nie zdejmował butów. A potem mnie rzucił.
Po tym, jak wyszedł, szlochałam przez solidne siedem minut, wpatrując się w miejsce na kanapie, gdzie właśnie wiercił się z moimi szczurzymi poduszkami do rzucania, gdy powiedział mi, że nie sądzi, aby to był dobry pomysł, abyśmy się już spotykały. Pomyślałam o tym, żeby wypchać poduszkę, na której wciąż tkwiło jego wgłębienie, ale to uczyniłoby tę chwilę zbyt realną i ostateczną. W ciągu godziny moja imitacja kanapy z połowy wieku, mój salon i całe moje mieszkanie zostały zbezczeszczone przez niebieskookiego chłopca, który nie wierzył w monogamię jako trwałą instytucję.
Przez kilka następnych tygodni, kiedy nie bełkotałam przez telefon do moich przyjaciół i matki, kręciłam się po mieszkaniu, wyobrażając sobie, że on nadal siedzi w tym miejscu na kanapie, a ja płaczę obok niego. Kiedy spojrzałam na drzwi wejściowe, zobaczyłam go wychodzącego z nich na korytarz; kiedy wyjrzałam przez okno w kuchni, przypomniałam sobie, jak przez nie patrzyłam na jego samochód, który odjeżdżał po raz ostatni, z jednym przytłumionym światłem reflektorów. Mój przytulny mały dom stał się nagle przestrzenią nawiedzoną wspomnieniami o moim zerwaniu.
Teraz byłem zdenerwowany z dwóch powodów: zerwania, tak, ale także sposobu, w jaki zerwanie zrujnowało dla mnie moje własne mieszkanie. Zacząłem się naprawdę zastanawiać nad tą sprawą: Jeśli ktoś starałby się być tak miły, wyrozumiały, współczujący i nie rujnujący życia, jak to tylko możliwe, jakie jest najlepsze miejsce, żeby kogoś rzucić? A gdybym mógł zorganizować moje własne wyrzucenie, gdzie by to było?
Jest kilka czynników, które należy wziąć pod uwagę. Powinno to być miejsce z łatwym dostępem do szybkiego wyjścia, pozwalające wyrzuconej stronie wydostać się i iść dalej. Powinno to być również miejsce, które być może jest poza utartymi szlakami codziennej rutyny twojego byłego. Nie chcesz, aby uruchomić je do miejsca, gdzie to się stało na co dzień – co oznacza, nie rób tego w żadnym z ich zwykłych hangouts, nie rób tego w miejscu, które zmusiłoby ich do zmiany trasy ich zwykłego dojazdu, a na pewno nie rób tego w ich domu. To jest wystarczająco złe, aby przejść przez park, w którym twój partner świadomie odłączył się od ciebie (uwaga: zostałem porzucony w parkach nie raz, ale dwa razy); teraz wyobraź sobie, że musisz istnieć w tej przestrzeni dzień po dniu.
Wspomniałem moje przemyślenia do przyjaciela, który zaproponował jej własny go-to breakup spot: metro. Powiedziała, że trzeba mieć to za sobą, a potem wysiąść: „Wysiadamy na następnym przystanku!”. Miejmy nadzieję, że nie będzie żadnego niefortunnego „ruchu pociągów przed nami”, kiedy to się stanie.
Jedną rzeczą, co do której obie wyraźnie się zgodziłyśmy, jest to, że pozwolenie porzuconemu na łatwe wyjście jest kluczowe. Ale dla mnie odpowiedź była dość oczywista: Najlepszym miejscem do porzucenia kogoś nie powinno być MetroCards, i nie jest to w domu twojego przyszłego ex. To jest w twoim domu.
Po tym całym zastanawianiu się, nagle dotarło do mnie jasno. Jeśli masz zamiar zrobić brudny czyn zrzucenia kogoś, powinieneś zbrukać swój własny dom w tym procesie. Po prostu zaproś ich do swojego domu i powiedz, że musisz porozmawiać. Nie udawaj, że idziesz na randkę, nie proponuj im drinka. Możesz otworzyć spokojnie uroczyste piwo, kiedy już wyjdą. Gratulacje – udało ci się to zrobić, nie poddając się pokusie, by po prostu wyzionąć ducha.
Korzyści są wielorakie. Twój dom jest jedynym miejscem, do którego twój były najprawdopodobniej już nigdy nie pójdzie, dlatego doskonale nadaje się na wypadek niespodziewanego, potencjalnie traumatycznego rozstania. Jest prywatny, oszczędzając im dodatkowych upokorzeń związanych z odrzuceniem w miejscu publicznym. Jasne, porzucona strona będzie prawdopodobnie podwójnie wkurzona, że zaciągnąłeś ich do swojego mieszkania tylko po to, by z nimi zerwać, ale plusy przeważają nad minusami, zwłaszcza z ich strony. W dłuższej perspektywie, jest to o wiele lepiej dla nich, aby utworzyć negatywne skojarzenia z domu niż gdzieś, gdzie kochają – lub, co gorsza, miejsce, które kiedyś myślał o jako sanktuarium. Uderzenie rozstania w końcu zanika, ale nieprzyjemne skojarzenia ze znanym miejscem mogą pozostać.