Articles

Oto dlaczego Amerykanie są najgłośniejszymi podróżnikami

Myślę, że w większości przypadków antyamerykańskie stereotypy, jeśli chodzi o podróże, są niesprawiedliwe. Ogólnie rzecz biorąc, nie jesteśmy mniej lub bardziej obrzydliwi niż jakakolwiek inna grupa podróżnicza – jesteśmy ogólnie uprzejmymi ludźmi, więc nie jesteśmy zbyt dużymi dupkami za granicą – chyba że, oczywiście, jesteśmy w ośrodku all-inclusive, w którym to przypadku wszystkie zakłady są wyłączone.

Ale jeden stereotyp, który przyszedłem, aby niechętnie zaakceptować, jest taki, że Amerykanie są najgłośniejszymi mówcami na planecie. Zbyt wiele razy rozmawiałem z przyjaciółmi w zagranicznych barach, hostelach i restauracjach w tym, co uważałem za całkowicie akceptowalny poziom głośności, a potem kątem oka zauważyłem, że przy sąsiednim stoliku ktoś się wzdryga lub przewraca oczami. Czuję się wtedy zakłopotany i staram się mówić tak cicho, jak tylko potrafię, przez resztę posiłku. Wiesz, dopóki ktoś nie powie czegoś zabawnego.

Nawet ludzie, którzy nie nienawidzą Amerykanów powiedzą, „Tak, wy Amerykanie jesteście super głośni.” To nie jest atak, to po prostu szczere do bólu, mierzone w decybelach stwierdzenie faktu. Istnieją orkiestry dęte, które są łatwiejsze dla uszu niż amerykański głos w zatłoczonej restauracji.

Teraz, przyjedź do Ameryki, a przekonasz się, że wszyscy mówimy w ten sposób, a głośny głos w restauracji nie jest naprawdę problemem, chyba że jest to wykrzykiwanie sprośności. Nasze społeczne mówienie jest po prostu głośniejsze w ogóle. Więc jaki jest tego powód?

Słyszałem, jak niektórzy ludzie mówili, że „Amerykanie są po prostu głośni z natury”, a to jest bzdura klasy A. W bitwie natura vs. wychowanie, jestem zdecydowanie w obozie wychowania. Po części dlatego, że Ameryka nie istnieje jako naród wystarczająco długo, by „głośność” została naturalnie wyselekcjonowana przez nasze DNA, a po części dlatego, że bywałem na meczach piłkarskich z Brytyjczykami. Brytyjczycy są, ogólnie rzecz biorąc, znacznie cichszymi rozmówcami w sytuacjach społecznych, ale są głośni jak cholera podczas meczów piłki nożnej. Poważnie, futbol amerykański ma swoich chuliganów, ale oni nie trzymają świeczki do dźwięku wytwarzanego przez chuliganów piłkarskich z północnego Londynu.

Więc opracowałem dość nienaukową teorię, dlaczego Amerykanie są głośniejsi niż Brytyjczycy, Aussies, Kiwi, Izraelczycy, Niemcy i praktycznie wszyscy inni. Oto, co wymyśliłem.

Przestrzeń osobista

Amerykanie mają znacznie większą bańkę na to, co uważają za swoją „przestrzeń osobistą”. Mam kilka teorii na temat przyczyn tego stanu rzeczy – fakt, że jako naród mamy tendencję do ścisłego strzeżenia naszej prywatności i kładziemy nacisk na własność osobistą, fakt, że jesteśmy znacznie mniej zaludnieni niż większość innych krajów – na żadną z nich nie mogę przedstawić solidnych dowodów. To, co mogę zapewnić, to to: Amerykanie, ogólnie rzecz biorąc, wolą być cztery stopy od ciebie podczas prowadzenia rozmowy. Europejczycy wolą być w odległości od dwóch do trzech stóp.

To nie jest dużo dalej – to, co mówisz w odległości dwóch stóp, będzie prawdopodobnie słyszane również z odległości czterech stóp. Ale może nie być słyszane całkiem dobrze, a to może spowodować, że lekko podniesiesz swój głos.

Poziom hałasu w barach

Moją ulubioną rzeczą w powrocie do Wielkiej Brytanii jest to, że w końcu mogę usiąść w pubie i usłyszeć, jak moi przyjaciele rozmawiają. Kultura pubów jest generalnie zaprojektowana bardziej wokół rozmowy niż wokół muzyki. Większość pubów będzie miała muzykę grającą, ale utrzymają ją na rozsądnym poziomie dźwięku, zakładając, naturalnie, że ich klienci chcą być w stanie usłyszeć, jak każdy przy ich stoliku mówi.

Amerykańskie bary, z drugiej strony, mają tendencję do włączania jej do 11 nagłośnienia. Byłem w barze sportowym, oglądając otwarcie March Madness – czas na koleżeństwo i rozmowy z przyjaciółmi, jeśli kiedykolwiek był – i mieli absolutnie okropną muzykę pop grającą na pełnym gazie. Tak, to jest to, czego chcę, chłopaki: Chcę oglądać koszykówkę do „Blurred Lines.”

Nie mogę do końca zrozumieć, dlaczego amerykańskie bary to robią. Może dlatego, że nie mamy tak grubej granicy między „pubami”, „barami” i „klubami” jak inne kraje, więc lokale gastronomiczne w USA nie mogą się zdecydować, czy chcą, żeby ludzie tańczyli, czy żeby rozmawiali przy stole. Końcowy rezultat jest jednak taki, że jeśli chcę porozmawiać z kimś w barze, muszę krzyczeć ponad muzyką.

To robi kilka rzeczy. Po pierwsze, myślę, że to sprawia, że mój głos jest trochę silniejszy. Robisz to weekend po weekendzie, rok po roku, a zaczniesz mieć silniejszy głos. Po drugie, to absolutnie unicestwia mój słuch. Mam 27 lat, a już jestem na skraju potrzeby posiadania starodawnej trąbki słuchowej.

Końcowy rezultat tak czy inaczej? Mówię głośniej w sytuacjach społecznych. W przeciwieństwie do Brytyjczyków, z którymi oglądałem piłkę nożną, nie nauczyłem się krzyczeć głośniej, koniecznie – po prostu nauczyłem się mówić głośniej.

Jestem pewien, że istnieją inne czynniki kulturowe w grze, ale wiem jedno: Następnym razem, gdy usłyszysz Amerykanina mówiącego głośno, bez względu na to, gdzie jesteś na świecie, proszę, zrozum, że nie robią tego, ponieważ są nieuważni lub obrzydliwi. Robią to, ponieważ ich lokalny barman w domu przechodzi przez poważną fazę Katy Perry i nie może się zmusić do wyciszenia „Teenage Dream.”

.