Articles

Dlaczego ludzie 'nienawidzą' EA?

Dlaczego ludzie nienawidzą EA? Kiedy mówię 'ludzie’, mam na myśli 'niektórzy ludzie’, przez pewien czas — mniejszość. A kiedy mówię „nienawiść” mam na myśli głównie pisanie złych rzeczy w internecie.

Ta marka, ta firma, ta grupa ludzi, tworzy jedne z najlepszych i największych gier na świecie ze średnią oceną Metacritic, która jest wysoka i rośnie. Jest dochodowa, ale nie jakoś szalenie, i jest niedowartościowana przez giełdę. Jak więc udało jej się wywołać tyle złej woli, że została uznana za najgorszą firmę w Ameryce? A nawet jeśli tak nie było, nawet jeśli zrzucimy to na karb chwilowego „zakończenia Mass Effect”, o którym wszyscy już zapomnieli, nie ma wątpliwości, że „nienawiść EA” jest czymś oczywistym.
Chciałem porozmawiać o tym z Peterem Moore’em, dyrektorem operacyjnym EA, a on był na tyle duży, by zmierzyć się z tym niewygodnym pytaniem. To oczywiste, że cała ta sprawa wkurza go, a także innych ludzi, którzy pracują w EA i którym zależy na EA jako podmiocie.

„To bolesne, kiedy czytasz te komentarze. Witriol jest ciężki dla zespołów. Oni czytają te rzeczy, ich sąsiedzi pytają ich o to. Prawdopodobnie widzieliście filmik „EA in a Nutshell”. Przedstawia nas jako monolit chłonący pieniądze, żerujący na pieniądzach. A ty chciałbyś po prostu powiedzieć… naprawdę… jesteśmy The Man? Niestety, zawsze się uczyłem, że najwyższe drzewa łapią najwięcej wiatru.”
Oczywiście, nie ma wątpliwości, że EA robi głupie rzeczy i popełnia głupie błędy, tak jak wszystkie duże firmy. Celem tego pytania nie jest tak naprawdę uniewinnienie EA za każdą głupią lub chciwą rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiła, ale zbadanie głębi emocji, jakie wzbudza ta firma – próba zrozumienia, dlaczego tak się dzieje.

EA to korporacja

Bądźmy szczerzy. EA jest korporacją, a jej głównym celem jest zarabianie pieniędzy.
Mamy zaakceptować fikcję, że korporacje to ludzie, więc pozwólcie, że zaproponuję alternatywną, równie niedorzeczną fikcję. Korporacje to tak naprawdę psy. Istnieją po to, by jeść, rosnąć i rozmnażać się, a od czasu do czasu sprawiają, że ludzie czują się dobrze. Ale jeśli zostawisz otwarte drzwi do spiżarni, uciekną z kiełbaskami. Po prostu nie mogą się powstrzymać.
Najlepszą nadzieją jest to, że korporacja jest zarządzana przez ludzi, którzy nie pozwalają im robić kupy na chodniku lub gryźć małe dzieci.

Jak firmy idą, EA nie jest tak przytulny i miły jak, powiedzmy, Valve. Ale wtedy, Valve nie jest notowane na giełdzie. Valve nie jest własnością banków. EA nie jest dokładnie Dogtanian lub Lady lub Lassie. Ale nie jest też Kujo. A świat jest pełen Kujosów. Prawdopodobnie dotykasz właśnie czegoś, co zostało wymyślone, wyprodukowane, sfinansowane lub rozprowadzone przez Kujo.

Pytanie jest więc zasadne. Dlaczego EA? Prawdopodobnie dlatego, że EA tworzy gry, a ludziom zależy na grach w sposób, w jaki nie zależy im na benzynie, torbach na zakupy czy akcesoriach do laptopów. Gry są produkty, ale są one również specjalne.
Moore mówi, „Istnieje to podstawowe przekonanie w wielu graczy, że gry nie powinny być rentowne przedsiębiorstwa. Staram się jak najczęściej spotykać się z ludźmi i wyjaśniać im, co jest potrzebne do stworzenia gry wideo i jak dużych nakładów finansowych to wymaga. Zatrudniamy ponad 9000 osób. Inwestujemy ponad miliard dolarów rocznie w badania i rozwój, z których większość nie przynosi dochodów aż do następnego roku, a w niektórych przypadkach nawet rok później. I tak ciągle musisz zarabiać pieniądze, aby reinwestować je w tworzenie świetnych gier.”

EA i Twoje pieniądze

Sądząc po forach i artykułach na ten temat, najbardziej poważnym błędem EA wydają się być próby wyciągnięcia większej ilości pieniędzy od swoich klientów. Jej majstrowanie przy modelach DLC rozwścieczyło wielu ludzi, którzy uważają, że firma naciąga najbardziej lojalnych fanów wspaniałych gier, które tworzy.
Nie ulega wątpliwości, że sztuczki takie jak Day One DLC i dodatkowa zawartość do pobrania to obszar, w którym EA i inne firmy produkujące gry bawią się naszymi emocjami, lojalnością i portfelami.
Gdyby EA była jedyną firmą w grach próbującą rozgryźć te rzeczy, w sposób, który odpowiada jej akcjonariuszom i klientom, a czasem źle to robi, wtedy byłoby łatwe wytłumaczenie dla nienawiści. Ale tak nie jest. Każda firma stara się to rozgryźć, bo jeśli nie, to splajtuje. I większość z nich, na jakimś poziomie, robi to źle. Czują swoją drogę przez ciemność i boją się. Oczywiście, ludzie podejmujący te decyzje chcą się mylić w sposób, który nie spowoduje ich zwolnienia, w sposób, który zasysa pieniądze, a nie je wydmuchuje. Gry ze średniej półki nie są już opłacalne. EA musi skupić swoją energię gdzie indziej, aby spełnić te kwartalne cele. W przeciwnym razie cena jej akcji będzie w jeszcze gorszym miejscu niż obecnie i zostanie zjedzona przez Kujo. Uważasz, że system jest wadliwy? Ja też. Ale nie zamierzam przenieść się na Kubę.
Moore mówi: „Musimy próbować różnych rzeczy, ponieważ stoimy w obliczu widma rzeczy, które mieliśmy przyjemność sprzedawać z przyzwoitym przychodem brutto, że w przyszłości będziemy musieli iść i rozdawać za darmo. To nie różni się od ciebie i ja, że trzeba iść do pracy i nie dostać zapłaty, ale potem na koniec dnia, znaleźliśmy sposób, aby zrobić sto dolarów przez pięć dolarów tutaj i dziesięć dolarów tam. To jest przyszłość tego, co my jako firma musimy wymyślić. Inaczej już nas nie ma.”

EA and its Beloved Games

Nie jestem jednym z tych wolnorynkowych fundamentalistów, którzy wzruszają ramionami i mówią „jeśli ci się nie podoba, nie kupuj tego”. Moim zdaniem, marki mają zakodowaną moralną odpowiedzialność wobec swoich fanów, aby zachowywać się w sposób, który jest pełen szacunku.
Ale przydatne jest to, że twój dolar ma moc. Marki, które nie dostosują się do naszych oczekiwań, prędzej czy później tracą klientów. Kiedyś kupowałem produkty od pewnych producentów komputerów, ubrań, samochodów. Teraz już nie. W pewnym momencie zirytowali mnie, wyłudzając pieniądze, zatrudniając małe dzieci lub próbując zniszczyć planetę. Jest prawdopodobne, że marki, których obecnie używam, pewnego dnia wkurzą mnie na tyle, że wybiorę coś innego.
Niestety EA jest nieco inne i to jest drugi powód nienawiści. EA jest jedyną firmą, w której można kupić Madden. Mass Effect, Battlefield, Need For Speed. Te wszystkie gry mają konkurencję, ale jesteś zainwestowany w tych konkretnych gier, ponieważ mają historie i postacie i tryby, które dbają o. Więc mantra „nie kupuj tego” ma o wiele mniej sensu. To jest zjawisko, które działa równie dobrze w przypadku, powiedzmy, George’a Lucasa. Jeśli chcesz innego rodzaju filmu Star Wars, jesteś w pewnym sensie bezsilny. Twoim rozwiązaniem w przypadku rzeczy, które ci się nie podobają, jest oczywiście wstrzymanie się z wydaniem pieniędzy i wejście do Internetu i wyrażenie swoich uczuć, czasem w sposób elokwentny, a czasem mniej. Ale nie mówimy tu o „krytyce”. Mówimy o nienawiści, że mentalność, gdzie cokolwiek EA robi, niezależnie od tego, jak nieszkodliwe motywy, to będzie się flak.
Gdy EA próbuje, absolutnie koniecznie, aby dostać się do biznesu cyfrowej dystrybucji, staje się przedmiotem gniewu, ponieważ wykorzystuje swoje najlepsze marki, aby stworzyć wyłączną przewagę w sektorze, w którym jest daleko w tyle za ustalonym liderem rynku. Dobry interes? Być może. Dobry PR? Prawdopodobnie nie. EA zrobiło kilka bardzo mądrych rzeczy z Origin. Zrobiło też kilka bardzo głupich rzeczy, takich jak banowanie kont bez wyraźnego powodu lub brak wystarczających inwestycji w obsługę klienta.
Jeśli ma choć odrobinę rozumu, wysłucha krytyki, a Moore mówi, że EA jest naprawdę zainteresowana tym, co klienci mają do powiedzenia, nawet na najbardziej gorących forach. „Jest tam tyle perełek dobrze napisanych odpowiedzi, że warto przebrnąć przez wszystkie inne bzdury, które czytasz. Przeczytaj dziesięć, a potem przychodzi jedenasty facet i mówi, 'poczekajcie chwilę, przemyślmy to’…”

EA i jej historia

A do tego dochodzi przeszłość. Jak wiadomo, EA została założona ze szlachetnymi ideałami, aby „tworzyć oprogramowanie godne umysłów, które go używają” i aby stworzyć „język marzeń”. Nikt nie zamierza poważnie oskarżyć EA o bycie na moralnej lub intelektualnej misji, ale nadal wydaje się, że są ludzie, którzy wierzą, że to jest dokładnie to, co firmy powinny robić, i mogą mieć rację.

Wracając w prawdziwym świecie gruboskórnej handlu, EA ma historię mniej niż idealnego zachowania. EA Spouse, na przykład, pokazał firmę tolerującą kulturę, w której równowaga między życiem zawodowym a prywatnym była poza zasięgiem. Było to w środkowej części ostatniej dekady i na szczęście zajęto się tym problemem.
Moim zdaniem EA jest prawdopodobnie nie gorszym miejscem do pracy niż gdziekolwiek indziej, prawdopodobnie lepszym. Jeśli przedmiotem waszej nienawiści są warunki pracy w EA, chciałbym delikatnie zasugerować, żebyście rozważyli również fabryki odzieży w południowo-wschodniej Azji, kopalnie diamentów w południowej Afryce lub bary szybkiej obsługi w środkowo-zachodniej części kraju.
Następnie byli wszyscy ci wspaniali deweloperzy, których EA kupiła w tamtych czasach, a następnie wykastrowała i zniszczyła poprzez nadmierne scentralizowane zarządzanie lub zaniedbanie. Wszystkie te rzeczy się zdarzały. Porozmawiajcie z Bioware dzisiaj, a stanie się jasne, że nie były to tylko straszne błędy, ale także kosztowne lekcje. EA uczy się, bo musi. Błędy są popełniane i pojawiają się nowe dyktaty. Zmieniamy się. Albo inaczej.

EA i przyszłość

Wiem, że stawiam się na linii ognia, ośmielając się sugerować, że EA jest wadliwe, niedoskonałe, czasem idiotyczne, ale nie nienawistne. Wiem, że to niefajnie stanąć po stronie korporacji i powiedzieć „cóż, mają dobry powód, by zachowywać się w ten sposób”. I wiem też, że falanga PR-owców EA nie będzie mi wdzięczna za ponowne poruszenie tego tematu.
Ale EA tworzy wiele z największych i najlepszych gier, w które gramy. I zatrudnia jednych z najmądrzejszych ludzi w branży gier. Więc chociaż EA zasługuje na analizę, kontrolę i krytykę, to dziwne i niesprawiedliwe, że tak często widzimy tę firmę przedstawianą jako coś, co jest czysto złośliwe.
Peter Moore mówi: „W grach autostrada innowacji jest usłana trupami, deweloperami i wydawcami, którzy po prostu nie potrafili tego rozgryźć, nie potrafili znaleźć sposobu na przyniesienie pieniędzy, aby mogli opłacić swoich pracowników, zapłacić czynsz, utrzymać prąd i wszystko inne, co trzeba zrobić. Dlatego właśnie próbujemy różnych rzeczy. Nie wyłudzamy pieniędzy. Nie siedzimy wokół zarządu i nie mówimy: „Dobra, jak możemy wycisnąć z tego gościa pięć dolarów, bo on nie zdaje sobie sprawy z tego, co robimy”. To nie jest nic z tych rzeczy. Nic z tych rzeczy. To bardzo mała mniejszość. Myślę, że przeciętny gracz cieszy się tym, co robimy i dostaje to, co musi się wydarzyć, aby firma mogła istnieć, ewoluować i rozwijać się.”

Colin Campbell pisze felietony dla IGN. Możecie dołączyć do niego na Twitterze i w IGN na czaty o grach.

.