Articles

Co sprawia, że coś jest śmieszne? Nowa, śmiała próba stworzenia jednolitej teorii komizmu.

Przez ostatnie pięć lat, w Leeds School of Business na Uniwersytecie Kolorado w Boulder, naukowcy dawali badanym pewne zabawne zadania. Oceń komizm dowcipu o kotku używanym jako zabawka seksualna. Oceniaj humor klipów z filmu Hot Tub Time Machine, siedząc w różnych odległościach od ekranu. Oglądaj w kółko filmik z YouTube, na którym facet wjeżdża motocyklem w płot i wskaż, kiedy przestaje być zabawny. To jest praca Humor Research Lab, znanego również jako HuRL, założonego przez profesora Petera McGrawa, aby odpowiedzieć na bardzo poważne pytanie: Co, dokładnie, sprawia, że rzeczy są zabawne?

Reklama

Pytanie jest bardziej skomplikowane, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Dlaczego śmiejemy się i czerpiemy rozrywkę z tak wielu różnych rzeczy, od kalamburów po pratfalls? Dlaczego niektóre rzeczy są zabawne dla niektórych ludzi, a dla innych nie? Jak to się dzieje, że podczas gdy udany żart może sprawić przyjemność, nieudany dowcip może wyrządzić poważną krzywdę? Podłoże humoru okazało się o wiele bardziej skomplikowane niż w przypadku innych doświadczeń emocjonalnych. Większość uczonych, na przykład, zgadza się, że gniew występuje, gdy coś złego przytrafia się tobie i obwiniasz kogoś innego, a poczucie winy występuje, gdy coś złego przytrafia się komuś innemu i obwiniasz siebie.

Ale jest mało porozumienia, jeśli chodzi o humor. Weźmy Międzynarodowe Towarzystwo Badań nad Humorem. Zapoczątkowane w 1989 roku, ISHS obejmuje naukowców z dyscyplin od filozofii do medycyny i lingwistyki. Razem są bardzo produktywni, organizując coroczną konferencję na tematy takie jak „Czy Hitler miał poczucie humoru?” i zakładając HUMOR: The International Journal of Humor Research, kwartalnik zawierający artykuły naukowe na tematy takie jak „Wielka eksplozja dowcipów amerykańskich prawników”. Ostatnio opracowali 1000-stronicową Encyklopedię Badań nad Humorem, obejmującą cały zakres badań nad humorem, od „humoru absurdalnego” do „Xiehouyu” (humorystyczna chińska figura mowy). Ale nie znajdziesz w niej powszechnie uzgodnionej teorii humoru.

Reklama

Przez wieki różni uczeni próbowali stworzyć taką teorię. Platon i Arystoteles wprowadzili teorię wyższości, ideę, że ludzie śmieją się z nieszczęścia innych. Ich założenie wydaje się wyjaśniać przekomarzanie się i slapstick, ale nie działa dobrze w przypadku dowcipów typu „knock-knock”. Zygmunt Freud argumentował za swoją teorią ulgi, koncepcją, że humor jest dla ludzi sposobem na rozładowanie napięcia psychicznego, przezwyciężenie zahamowań i ujawnienie tłumionych lęków i pragnień. Jego teoria sprawdza się dobrze w przypadku sprośnych żartów, gorzej w przypadku (większości) kalamburów.

Większość ekspertów od humoru podpisuje się dziś pod jakąś odmianą teorii nieścisłości, idei, że humor powstaje, gdy istnieje niespójność między tym, czego ludzie oczekują, a tym, co faktycznie się dzieje. Nieścisłość ma wiele zalet – na przykład dowcipy z puentą dobrze do siebie pasują. Ale naukowcy odkryli, że w komedii niespodziewaność jest przereklamowana. W 1974 roku dwaj profesorowie z Uniwersytetu Tennessee zaprosili studentów do wysłuchania różnych rutyn Billa Cosby’ego i Phyllis Diller. Przed każdą puentą badacze zatrzymywali taśmę i prosili studentów, aby przewidzieli, co będzie dalej, jako miarę przewidywalności żartów. Następnie inna grupa studentów została poproszona o ocenę zabawności każdego z żartów komików. Okazało się, że przewidywalne puenty były oceniane jako znacznie zabawniejsze niż te, które były nieoczekiwane – odwrotnie niż można by się spodziewać zgodnie z teorią nieścisłości.

Reklama

Jest jeszcze jeden problem z tymi teoriami. Chociaż wszystkie one mają swoje mocne strony, dzielą się one główną usterką: Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego niektóre rzeczy nie są zabawne. Przypadkowe zabicie teściowej byłoby nieprzystojne, świadczyłoby o wyższości i rozładowywało napięcia, ale nie jest to raczej wybuchowe, jeśli musisz wyjaśnić tę katastrofę swojej żonie.

To właśnie w celu opracowania nowego, bardziej satysfakcjonującego komediowego aksjomatu McGraw uruchomił HuRL. Współpracując ze swoim współpracownikiem Calebem Warrenem i opierając się na artykule HUMOR z 1998 roku opublikowanym przez lingwistę Thomasa Veatcha, wpadł na teorię łagodnego naruszenia, czyli na pomysł, że humor pojawia się, gdy coś wydaje się złe lub zagrażające, ale jednocześnie jest w porządku lub bezpieczne.

Reklama

Sposób, w jaki McGraw to widzi, teoria łagodnego naruszenia jest lepsza niż wszystkie inne teorie humoru w wyjaśnianiu szerokiego świata komedii. Sprośny żart, na przykład, wykorzystuje moralne lub społeczne naruszenia, ale będzie śmieszył tylko wtedy, gdy słuchająca go osoba jest na tyle wyzwolona, by uważać, że ryzykowne tematy, takie jak seks, są w porządku. Puenty mogą być postrzegane jako językowe naruszenia, które nadal mają sens gramatyczny.

Reklama

I podczas gdy większość teorii humoru walczyła o uwzględnienie łaskotek, lub po prostu unikała tego zjawiska w ogóle, teoria łagodnego naruszenia uwzględnia nawet ten rodzaj śmiechu. Jak widać w teorii McGraw’a, łaskotanie polega na naruszeniu czyjejś przestrzeni fizycznej w łagodny sposób. Ludzie nie mogą łaskotać samych siebie – zjawisko, które zadziwiło Arystotelesa – ponieważ nie jest to naruszenie. Ludzie nie będą się też śmiać, jeśli ktoś obcy spróbuje ich połaskotać, ponieważ nic w tym nie jest łagodne.

Teoria McGraw’a ma jeszcze jedną zaletę. W przeciwieństwie do innych głównych teorii humoru, dobrze określa, dlaczego niektóre rzeczy nie są śmieszne. Żart może zawieść na jeden z dwóch sposobów: Może być zbyt łagodny, a przez to nudny, lub może być zbyt dużym naruszeniem prawa, a przez to obraźliwy. Aby być zabawnym, żart musi wylądować w tym słodkim miejscu pomiędzy tymi dwoma skrajnościami.

Naturalnie, prawie tak szybko jak McGraw ujawnił teorię łagodnego naruszenia, ludzie zaczęli ją kwestionować, próbując wymyślić jakiś zinger, gag, lub żart „yo momma”, który nie pasuje do teorii. McGraw uważa jednak, że teoretycy humoru zbyt długo zajmowali się takimi eksperymentami myślowymi i retorycznymi debatami. Zamiast tego zwrócił się w stronę nauki, poddając swoją teorię rygorom eksperymentów laboratoryjnych.

Wyniki okazały się zachęcające. W jednym z eksperymentów HuRL badacz podszedł do badanych w kampusie i poprosił ich o przeczytanie scenariusza opartego na plotce o legendarnym zdeprawowanym gitarzyście Rolling Stonesów, Keithie Richardsie. W tej historii – która może, ale nie musi być prawdziwa – ojciec Keitha mówi synowi, żeby zrobił z jego skremowanymi szczątkami, co tylko zechce – więc kiedy ojciec umiera, Keith postanawia je wciągnąć. W międzyczasie badacz (który nie wiedział, co uczestnicy czytają) oceniał ich mimikę twarzy, gdy przeglądali historię. Następnie badani byli pytani o ich reakcje na opowiadania. Czy uważali, że historia jest zła, wcale nie jest zła, po trochu jedno i drugie, czy też żadne z nich? Jak się okazało, osoby, które uznały opowieść jednocześnie za „złą” (naruszenie) i „nie złą” (łagodną), trzykrotnie częściej uśmiechały się lub śmiały niż osoby, które uznały opowieść za całkowicie w porządku lub całkowicie nie do przyjęcia.

Reklama

W powiązanym eksperymencie, uczestnicy przeczytali historię o kościele, który rozdawał Hummer H2 do szczęśliwego członka swojej kongregacji, a następnie zapytano, czy znaleźli to zabawne. Uczestnicy, którzy byli regularnymi bywalcami kościołów, uznali pomysł mieszania świętości chrześcijaństwa z czterokołowym symbolem świeckiego zbytku za znacznie mniej humorystyczny niż ludzie, którzy rzadko chodzą do kościoła. Innymi słowy, ci mniej oddani chrześcijaństwu byli bardziej skłonni uznać świętego Hummera za łagodny, a zatem zabawniejszy.

McGraw stawał się coraz bardziej pewny swojej teorii. Ale wiedział również, że jeśli naprawdę chce dowiedzieć się, co sprawia, że rzeczy są zabawne, musi wyjść poza granice HuRL. Tak więc trzy lata temu wyruszył na międzynarodową eksplorację szerokiego świata humoru – ze mną, dziennikarzem z Denver, który towarzyszył mu w tej podróży, aby kronikować to, co się wydarzyło. Nasza podróż zaprowadziła nas od Japonii przez Zachodni Brzeg do serca Amazonii w poszukiwaniu różnych dowcipów, dowcipów i puent, które pomogłyby wyjaśnić humor raz na zawsze.

Rezultatem jest The Humor Code: A Global Search for What Makes Things Funny, która ukaże się w przyszłym tygodniu – oczywiście w prima aprilis. Jak to często bywa w przypadku dobrych eksperymentów – nie wspominając o wielu najzabawniejszych gagach – nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale dowiedzieliśmy się wiele o tym, co sprawia, że świat się śmieje. W tej serii Slate będziemy opowiadać o naszych przygodach i próbach odpowiedzi na wielkie tajemnice komedii, od Czy zwierzęta mają poczucie humoru? do Dlaczego każda kultura ma swój polski dowcip? Będziemy tu przez cały tydzień. (I w przyszłym tygodniu też!)

Następny: Czy da się określić, kiedy dokładnie żart jest za wcześnie, a kiedy za późno? Użyliśmy tragedii huraganu Sandy, aby się tego dowiedzieć.

Reklama

Ta seria została zaadaptowana z książki The Humor Code: A Global Search for What Makes Things Funny (Globalne poszukiwanie tego, co czyni rzeczy zabawnymi).