50 najgorszych pseudonimów w historii sportu
Każdy kocha świetny pseudonim. Chris Berman wyrobił sobie nazwisko w ESPN, wstrzykując chwytliwe pseudonimy do swoich Sportscenter Highlights, jeszcze zanim ESPN było naprawdę fajne.
Ale pseudonimy i profesjonalni sportowcy idą razem jak masło orzechowe i galaretka.
Niektóre pseudonimy, jednak, idą razem jak masło orzechowe i pizza.
Zamierzamy zepsuć 50 najbardziej obrzydliwych przezwisk nadanych niektórym z najlepszych sportowców, jakich znamy.
Zaczynamy.
Jeśli chcielibyście dodać jakieś do tej listy, walcie w komentarzach i odpalajcie.

Postawmy sprawę jasno. Aby być onieśmielającym bokserem, trzeba mieć całkiem słodką ksywkę. Muhammad Ali był „The Greatest”. Był „Smokin” Joe Frazier. „Sugar Ray” Leonard. „Hitman” Thomas Hearns.
Zrozumiałeś o co mi chodzi. A co z „Butterbean’em”, który wzbudza strach w twoim przeciwniku, Ericu?
Nie udało się.
Nr 49: Anthony „Booger” McFarland

Możesz się tylko zastanawiać, jak mu się to udało…
Nr 48: Glen „Big Baby” Davis

Jestem pewien, że był prawdziwym hitem w swoim debiutanckim sezonie. Jak myślicie, ile razy został nazwany chłopcem mamusi?
Nr 47: Mark „Action” Jackson

Za swoją grę na parkiecie czy za to, co robił poza nim?
Nr 46: Bryant „Big Country” Reeves

Uwielbiałem ten zespół w latach 80-tych.
Nr 45: Tim „The Big Fundamental” Duncan

Bardzo stosowne, tak. Również bardzo nudne. Gra Duncana, choć nie jest krzykliwa, jest wyjątkowo solidna.
Ten pasuje, ale zasługuje na więcej.
Nr 44: Gawen „Bonzi” Wells

Ktoś wie, jak naprawdę miał na imię?
Nr 43: Adam „Big Donkey” Dunn

Hmmmm
Nr. 42: Covelli „Coco” Crisp

Makes me hungry when I hear this one.
No. 41: Freddie „Fred Ex” Mitchell

Zapytaj Eagles, czy dostarczył. Not.
No. 40: „Shoeless” Joe Jackson

Czy był częścią ekipy Black Sox, która w 1919 roku rzuciła World Series?
Nr 39: Karl „Mailman” Malone

Tak, rozumiem. Ale listonosz?
Nr 38: „Zajebisty Bill z Dawsonville” Bill Elliot

Kolejny ukłon w stronę jego rodzinnego miasta, ale my już nie możemy się doczekać. Pseudonimy NASCAR muszą być dużo fajniejsze niż ten.
Nr 37: Larry „The Hick From French Lick” Bird

Nie pasuje do jednego z najlepszych graczy w historii.
Nr 36: Dan „Big Daddy” Wilkinson

„Big Daddy” jest po prostu nudny. Cecil Fielder też go używał, choć jego syn Prince pewnie by się z tym nie zgodził.
Nr 35: Mark „The Bird” Fidrych

Po prostu nie krzyczy zastraszeniem tak jak jego fastball 90-plus MPH. RIP Birdman.
Nr 34 Boris „Boom Boom” Becker

Jeśli słyszę „Boom Boom”, myślę o tancerce w nocnym klubie na Kubie, a nie o facecie, który zdobył kilka tytułów w Wimbledonie dzięki swojemu wielkiemu serwowi.
Nr 33: Jim „Chris” Everett

Nie jest to jego prawdziwe przezwisko, ale na pewno spowodowało jeden z najzabawniejszych momentów w telewizji na żywo, kiedy Jim Rome prawie dostał w łeb.
Nr 32 Toni „The Croatian Sensation” Kukoc

Trzeba się trochę bardziej zastanowić nad tym jednym.
Nr 31: Richard „Digger” Phelps

Patrz nr 49. McFarland, Anthony.
Nr 30: Elden „Easy Ed” Campbell

Musiał być popularny wśród pań. Heeeeeelo.
Nr 29: Willie „Flipper” Anderson

Nazwał się na cześć słynnego delfina. Enough said.
No. 28: Shaun White „The Flying Tomato”

Pomiędzy jego eskapadami na deskorolce i snowboardzie, White potrzebuje i zasługuje na coś znacznie fajniejszego.
Nr 27: Steve „Franchise” Francis

Więcej o „Franchise Wrecker”. Ten po prostu nie pasował. Super utalentowany zawodnik, ale nie potrafił się pozbierać.
Nr 26: David „Goldenballs” Beckham

Kolejna zagadka. Traktujcie to jak chcecie.
Nr 25: Luis „Gonzo” Gonzalez

Zdecydowanie mój ulubiony muppet. Nie tak bardzo dla pseudonimu, przynajmniej w przypadku tego gościa. „Gonzo” powinien być na emeryturze razem z Hunterem S. Thompsonem.
Nr 24: Mark „Sanchize” Sanchez

Nie jestem pewien, czy ktoś jest gotowy, by ogłosić tego gościa zbawcą. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest złym graczem. Po prostu nie jest teraz tak kompletny.
Nr 23: Chris „Ice Queen” Evert

Serio? Była ulubienicą Ameryki. Ten przydomek zdawałby się wskazywać, że jest inaczej. Tak dla zabawy, powinno być „Jim”
Nr 22: Elbert „Ickey Woods”

Ale zaraz, to on przyniósł nam „Ickey shuffle”. That should count for something.
No. 21: Lebron „King” James

Nie wygrałeś jeszcze niczego, Bron. Wygraj tytuł, załóż koronę. To takie proste.
Nr 20: Vinnie „The Microwave” Johnson

Ten facet posiadał najbrzydszy jump shot w NBA. Jak sugeruje jego przydomek, w każdej chwili mógł stać się gorący lub zimny.
Nr 19: Qadry „The Missile” Ismail

Misguided. Nie do końca gracz, jakim był jego brat, „Rocket” Ismail.
Nr 18: John „Mr. Ed” Elway

Założę się, że nadal jest tak nazywany między innymi przez mieszkańców Cleveland.
Nr. 17: Lester „The Molester” Hayes

Po prostu wydaje się całkowicie nieodpowiednie.
Nr 16: Daron „Mookie” Blaylock

Ulubiony koszykarz zespołu Pearl Jam. Była to również oryginalna nazwa ich zespołu.
Nr 15: Manu „Obi Won” Ginobili

Może być tylko jeden Obie Wan. Sorry, Manu.
Nr 14: Marquez „The Pounding Pontiff” Pope

Nieładnie promować przemoc wobec głowy Kościoła Katolickiego.
Nr 13: „Pretty Boy” Floyd Mayweather

Nic w bokserach nie powinno być ładne. To nie dodaje im wiarygodności. Jego inne przezwisko, „Money”, jest jednak proste.
Nr 12: Pernell „Sweet Pea” Whitaker

Ditto the term „Sweet.”
Nr 11: Wayne „Roo” Rooney

Wraz ze swoim przyjacielem Puchatkiem Richardsonem, chroniąc las Hundred Acre. Chyba nigdy nie wiedziałby, czy go wygwizdano.
Nr 10: Chris „Spuds” Sabo

To chyba przez te okulary. RIP, Spuds McKenzie
No. 9: Stephon „Starbury” Marbury

Bardzo podobnie jak moniker Steve’a Francisa, był samozwańczy i narcystyczny. Też nie pasowało.
Nr 8: Onterrio „The Whizzanator” Smith

Będzie żył w niesławie za próbę oszukania testu na obecność narkotyków. Miał całkiem przyzwoitą karierę w NFL, zanim jego problemy poza boiskiem stały się zbyt duże.
Nr 7: Rod „He Hate Me” Smart

Kto do cholery go nienawidził? Poster child for Vince McMahon’s failed foray into professional football.
Nr. 6: Guy „The Flower” LaFleur

Nie jestem pewien, jak udało mu się przebrnąć przez karierę w NHL z tym pseudonimem.
Nr. 5: Manny „ManRam” Ramirez

Nie pytaj, nie mów?
Nie. 4: Shaquille „The Big Aristotle” O’Neal

To jeden z wielu pseudonimów Shaqa. Zdecydowanie najmniej chwytliwy. Ja nadal wolę Shaq-tus.
No. 3: Alex „A-Rod” Rodriguez

Po prostu bardzo nieoryginalne i trochę leniwe. Nie pracował nad tym wystarczająco ciężko, zupełnie jak wtedy, gdy czuł, że musi używać sterydów.
Nr 2: Wilt „The Big Dipper” Chamberlain

Naprawdę nie mieliśmy pojęcia, jak dosłowne to było w tamtym czasie.
No. 1: Randy „Big Unit” Johnson

Słyszycie to? To dźwięk twarzy Bretta Favre’a, która robi się zielona.
Przepraszam, Randy. Wystraszyłeś przeciwników, ale daj spokój, człowieku!